sobota, 25 października 2014

Rozdział 3 - SUM'y czyli koniec tego miało trwać wiecznie

Nadeszły SUM'y i większość uczniów przeżywała małe załamanie nerwowe. Gdzie nie spojrzeć, każdy coś powtarzał – szeptał pod nosem składniki eliksiru nasennego, niespodziewanie zrywał się z fotela i biegł do biblioteki, lub odpytywał swojego przyjaciela. Patrzyłam na to wszystko z politowaniem w oczach. Gdyby wzięli się za naukę wcześniej, teraz nie mieliby tyle do powtórzenia. Nawet Huncwoci nieco przycichli i wzięli się do nauki. Co jakiś czas żartowałam, że trzeba zrobić im zdjęcie, naprawdę, Huncwoci przy książkach to widok niezwykły. Tylko Remus i ja z całego domu, zdawaliśmy się nie panikować na myśl o egzaminach. Nasze oceny były dobre, nauczyciele nas lubili, mieliśmy ogarniętą wymaganą ilość materiału, więc nie mieliśmy czym się martwić.

W końcu nadeszły dni egzaminów i napięcie zaczęło uchodzić z uczniów – częściowo dlatego, że mieli całe dwa miesiące, żeby dowiedzieć się jak kiepsko im poszło, a częściowo dlatego, że egzaminy okazały się łatwiejsze niż większość się spodziewała.

Wszystko ma swój czas i nadszedł ostatni dzień egzaminów, co większość z nas powitała ulgą. Teoria obrony przed czarną magią. Test był dość prosty i poszło mi naprawdę dobrze.

Po południu wyszłyśmy z dziewczynami nad jezioro. Słońce grzało przyjemnie, woda była ciepła i działała kojąco na zszargane nerwy moje i moich przyjaciółek. Kate akurat opowiadała nam pewną anegdotę, kiedy coś – jakieś nieznane mi uczucie – kazało mi się obrócić.

Potter i Black stali nad moim najlepszym przyjacielem, z różdżkami wycelowanymi w niego. Sam Severus krztusił się pianą, wyraźnie się dusząc. Przez chwilę byłam zbyt zaskoczona, by wykrztusić choć słowo, lecz kiedy minął pierwszy szok, podniosłam się na nogi i ze wściekłością ruszyłam w tamtą stronę. Wokół „widowiska” zebrał się spory tłumek, w większości były to dziewczyny zakochane w Potterze lub Blacku.

Stanęłam naprzeciw Jamesa, patrząc mu wyzywająco w oczy. Ten jedynie potargał sobie włosy i uśmiechnął się szelmowsko.

- Zostawcie go, Potter!

- Co jest, Evans? - zapytał uwodzicielskim tonem, co na chwilę zbiło mnie z pantałyku.

- Zostawcie go! – warknęłam, odzyskując rezon. - Co on wam zrobił?!

- No wiesz – odparł Potter, bawiąc się leniwie różdżką – to raczej kwestia tego, że istnieje, jeśli wiesz co mam na myśli. - Uśmiechnął się bezczelnie, a osoby obserwujące tę scenę, roześmiały się.

Posłałam im wszystkim pogardliwe spojrzenie i zacisnęłam usta w wąską linię.

- Wydaje ci się, że jesteś bardzo zabawny, tak? - zapytałam zimno. - A jesteś tylko zarozumiałym, znęcającym się nad słabszymi, szmatławcem, Potter! Zostaw go w spokoju!

- Zostawię, jak się ze mną umówisz – odparł chłopak, przeciągając ostentacyjnie litery. - No nie daj się prosić, Evans. Umów się ze mną, a już nigdy więcej nie podniosę różdżki na biednego Smarka.

- Nie umówiłabym się z tobą nawet gdybym musiała wybierać między tobą a wielkim pająkiem – powiedziałam z obrzydzeniem.

- Nie masz szczęścia, Rogaczu – rzekł Syriusz i odwrócił się w stronę Snape'a . – Oj!

Spojrzałam w stronę Severusa, który stał z zaciętą miną i celował różdżką w Pottera. Błysnęło i z policzka rozczochrańca trysnęła krew. Odwrócił się błyskawicznie, znów błysnęło i po chwili Snape wisiał w powietrzu do góry nogami. Szata opadła mu na głowę, odsłaniając chude, blade nogi i poszarzałe bokserki. Ludzie zaczęli klaskać, a ja poczułam, że już dłużej tego nie wytrzymam.

- Puść go, Potter! - krzyknęłam.

- Na rozkaz! - Chłopak szarpnął różdżką i Severus opadł brutalnie na ziemię. Po kilku sekundach wyplątał się z szaty i stanął z uniesioną różdżką.

- Petrificus totalus! – krzyknął Black. Severus zesztywniał i ponownie runął na ziemię.

- Zostawcie go w spokoju! - warknęłam, wyciągając różdżkę.

- Ech, Evans, nie zmuszaj mnie, żebym ci zrobił krzywdę – powiedział niedbale James.

Prychnęłam pogardliwie. Wiedziałam, że Potter nie odważyłby się podnieść na mnie różdżki. Po pierwsze, zbyt był we mnie zapatrzony, po drugie, McGonagall wywaliłaby go ze szkoły, za zaatakowanie dziewczyny.

- To cofnij swoje zaklęcie! - syknęłam, mrużąc groźnie oczy.

Potter westchnął ciężko, po czym odwrócił się w kierunku Snape'a i wyszeptał przeciw-zaklęcie.

– Bardzo proszę – powiedział, gdy Snape po raz kolejny dźwignął się na nogi. – Masz szczęście, że Evans tu była, Smarkerusie…

- Nie potrzebuję pomocy tej małej, brudnej szlamy! - przerwał mu Severus.

Zamrugałam szybciej, nie będąc pewna, czy dobrze usłyszałam. Severus, nazwał kogoś Szlamą? Zaraz, to mnie tak nazwał. Zmarszczyłam brwi, nie będąc pewną co we mnie przeważa; szok czy uczucie zdrady.

– Świetnie – powiedziałam chłodno. -W przyszłości nie będę sobie tobą zawracać głowy. I na twoim miejscu wyprałabym gacie, Smarkerusie.

- Przeproś ją! - ryknął James. Jego słowa, zamiast wzbudzić we mnie wdzięczność, obudziły chęć mordu.

- Nie zmuszaj go, żeby mnie przepraszał! Jesteś taki sam jak on...

- Co?! Ja nigdy bym cię nie nazwał… sama wiesz jak! - Próbował mi się wytłumaczyć, jednak moja wściekłość, pomieszana ze zdradą przyjaciela sięgnęła zenitu i żadne argumenty nie mogły w tamtej chwili do mnie przemówić.

- Targasz sobie włosy, żeby wyglądać tak, jakbyś dopiero co zsiadł ze swojej miotły, popisujesz się tym głupim zniczem, chodzisz po korytarzach i miotasz zaklęcia na każdego, kto cię uraził, żeby pokazać, co potrafisz… Dziwię się, że twoja miotła może w ogóle wystartować z tobą i z twoim wielkim, napuszonym łbem. Mdli mnie na twój widok!

Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę zamku, starając się zachować choć resztkę godności.

- Evans! Hej, EVANS! - krzyczał za mną Potter. Nawet się nie obejrzałam.

- Czytając między wierszami, Rogaczu, powiedziałbym, że Evans uważa cię za osobę nieco próżną. - Usłyszałam jeszcze mruknięcie Blacka, ale niewiele mnie on już obchodził. W końcu mogłam pozwolić sobie na łzy po stracie przyjaciela.

* * *

Jeszcze tego samego wieczoru, Snape pojawił się pod pokojem wspólnym Gryffindoru, błagając mnie o wybaczenie. Patrzyłam na niego niewzruszenie, czując już jedynie odrazę. Nagle dotarło do mnie, że wszyscy, którzy odradzali mi przyjaźni ze Ślizgonem, mieli świętą rację. Ba! Nawet Potter miał rację, jak się nad tym spokojnie zastanowić. Byłam taka głupia i naiwna. Przez cały czas Severus miał mnie w nosie, latał ze swoimi przyjaciółmi, Śmierciożercami, a ja jak głupia, starałam się wmawiać sobie, że czystość krwi wcale nie ma dla niego znaczenia. Strata przyjaciela naprawdę mnie bolała, ale gdzieś w głębi siebie czułam, że zaczynam nowy rozdział w życiu.

* * *

- Lily, kochanie, ale ty wyrosłaś! - zawołał tata, przytulając mnie mocno do siebie. Uśmiechnęłam się słabo w odpowiedzi. Jakoś nie miałam ostatnio humoru.

- No i wypiękniałaś – dodała mama. - Pewnie chłopcy nie dają ci spokoju.

- Nawet nie masz pojęcia – mruknęłam, myśląc o Potterze, który przyglądał mi się smutno przez ostatnie dni. Nawet jego prośby o randki ustały. Chyba zdawał sobie sprawę, jak wściekła na niego jestem.

Niespodziewanie moje spojrzenie spotkało jego i poczułam jak coś szarpnęło mnie za serce. Nie byłam pewna czy zrobiło mi się go żal, kiedy zobaczyłam ten smutny wzrok, czy może dalej byłam na niego wściekła. Jedno było pewne – to miały być naprawdę długie wakacje.

2 komentarze:

  1. Widziałam ,że dodałaś fragmenty książki. Nie ukrywam, że rozdział bodajże Najgorsze wspomnienie Snape'a (nie wiem dokładnie jak, brzmiał jego tytuł a nie chce mi się wstać po książkę) z Zakonu Feniksa jest dla mnie szczególnie ważny. Książkę czytałam z 20 razy, a ten konkretny rozdział ze 100 i nie jest to przesada. Całość porusza dogłębnie. Każdy po przeczytaniu zadaje sobie to samo pytanie, co Harry : Jak to się stało, że Lily Evans pokochała Jamesa Pottera? Piękne jest w tym wszystkim to, że każdy blog ma swoją historię. Jedne są lepsze inne gorsze, jedne są tylko kilkoma rozdziałami, po których porzucane jest opowiadanie. Inne chociaż jest to rzadkość są prowadzone do końca. W każdym razie ci którzy rzeczywiście kończą swoje blogi i odpowiadają na pytanie jak to Potter wyrwał Evans robią coś pięknego opisując swoją historię. Trochę odbiegłam od twojego rozdziału.
    Wierzę, że stworzysz tutaj piękną historię. Może nie do końca zgodną z treścią, jednak sądzę, że będzie trochę zwariowana, oryginalna.
    Cieszę się, że mogę czytać twoje opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, jest sporo po opublikowaniu tego rozdziału i nie powinnam się wypowiadać. Ale ponieważ mam ochotę to to zrobię :D
    Bardzo fajnie opisujesz, ale jak dla mnie akcja dzieje się za szybko-może jest to spowodowane tym, że chciałaś szybko napisać 5-tą klasę i mieć z głowy. W ogóle nie zdążyłam poznać Anastazji, a tu bach, nie żyje. Przez to nie wczuwam się jako czytelnik w ból Lily po stracie przyjaciółki, a zamiast tego odnoszę wrażenie jakbym czytała takie sprawozdanie.
    Poszczególne sytuacje opisujesz fajnie, lubię twój styl. Mam nadzieje, że w późniejszych rozdziałach bardziej „rozciągnęłaś“ akcję i rzeczy nie dzieją się już tak na raz. Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń

Epilog

Dziś są drugie urodziny tego opowiadania, więc zgodnie z obietnicą – przed wami epilog.   Epilog Dla Petunii Evans-Dursley wiadomość...