poniedziałek, 6 lipca 2015

Rozdział 49 - Wciąż go kocham

Od ataku na Pokątną, byłam bardzo niespokojna. Wciąż odpływałam gdzieś myślami i martwiłam tym Dorcas, która stale próbowała wyciągnąć ode mnie, co tak właściwie się stało. Zbywałam ją krótkim „Nic mi nie jest”, jednak moja przyjaciółka nie dawała się na to nabrać.

Nie przejmowałam się jednak Dorcas, która wciąż knuła jak wyciągnąć ze mnie, co mnie dręczy. Podejrzewam nawet, że rozpatrywała kupienie Veritaserum... Jak już mówiłam, nie przejmowałam się Dorcas, miałam na głowie ważniejszy problem, którym był nie kto inny, jak James Potter.

Odkąd wtedy na Pokątnej powiedział mi, że wciąż mnie kocha, nie przespałam spokojnie ani jednej nocy. W uszach wciąż brzmiało mi echo jego słów „Wciąż Cię kocham, Evans”. Państwo Meadowes, również przyglądali mi się ze zmartwieniem. Może nie byłam ich córką, ale w ciągu trzech miesięcy, które spędziłam w ich domu, naprawdę się do mnie przywiązali, zresztą ja do nich również. Cudownie było iść gdzieś, wiedząc, że ktoś będzie się o Ciebie martwił, tą jedyną w swoim rodzaju, rodzicielską troską. Nie zaznałam tego uczucia od śmierci mamy i taty. Nie tak dawno odwiedziłam ich grób. Padał wtedy rzęsisty deszcz a pioruny co kilka minut uderzające, to tu, to tam, były czymś zupełnie normalnym. Lato dobiegło końca i zwiewne, letnie sukienki musiały odczekać swój czas w szafie, nim znów się je założy. Prawdę mówiąc taka pogoda, o wiele bardziej mi pasowała od letnich upałów, które przyprawiały mnie o ból głowy.

Od ataku na Pokątną, minął niemal tydzień, byłam akurat z Alicją, Dorcas i Anabell w sklepie u Madame Malkin, której moja blond włosa przyjaciółka zleciła uszycie swojego ślubnego stroju, gdy w ręce wpadła mi pewna sportowa gazeta. Kartkowałam ją znudzona a dziewczyny trajkotały o czymś wesoło. Ja sama nie miałam głowy do rozmów. Wtedy natrafiłam na pewien artykuł.

 SZUKAJĄCY ANGLII ROBI FURORĘ! TYLKO U NAS, WYWIAD ZE SŁAWNYM SZUKAJĄCYM, JAMESEM POTTEREM, KTÓRY ZASTĄPIŁ STEPHANIE BARKLEY, CZY JEST TAK DOBRY, JAK ONA?!

Młody, aczkolwiek niezwykle utalentowany, James Potter, który nie tak dawno został przyjęty na pozycję Szukającego w reprezentacji Anglii, robi niezwykle szybką karierę. Niesamowite jest, jak ten młody chłopak (17l.) w profesjonalny wręcz sposób, prowadzi miotłę. Zadziwiającym jest również, że w tak młodym wieku, został przyjęty do tak wysoko ustawionej rangą, drużyny. Podobno James Potter, zachwycił na sprawdzianie swoją niezwykłą zwinnością i spostrzegawczością.

Od czasu wstąpienia młodego Pottera do drużyny, ich wyniki na treningach znacznie się poprawiły. Jeśli zagrają tak na najbliższym meczu, to Anglia ma w tym w tym sezonie szansę na mistrzostwo.

Pod spodem zamieszczamy wywiad z młodym sportowcem, który przeprowadziła z nim dla państwa, Dolores Skeeter:

(D.S.) – Witaj James... Mogę tak do Ciebie mówić, prawda?

(J.P.) - Witaj Dolores, oczywiście, mów do mnie jak Ci wygodnie...

(D.S.) - Zacznijmy więc... Masz siedemnaście lat i już jesteś sławny... Ale powiedz mi, czy sława to same korzyści...?

(J.P.) - Och, oczywiście, że nie... Bycie sławnym ma sporo wad, jednak nie przeczę, miłym jest iść przez ulicę i słyszeć szepty „To ten sławny Szukający”.

(D.S.) - A co uważasz za główną zaletę sławy?

(J.P) – Nie można się odpędzić od dziewczyn (Śmieje się) Choć przyznaję, że bywa to uciążliwe...

(D.S.) - Powiedz mój drogi, jest w twoim życiu jakaś wyjątkowa kobieta?

(J.P.) - Zostawmy ten temat...

(D.S.) - Oczywiście, jak sobie życzysz... Więc może opowiesz nam o twoim, zbliżającym się meczu?

(J.P.) - NASZYM meczu, nie jestem w drużynie sam. Niebawem gramy mecz, który zdecyduje czy przejdziemy dalej. Jeśli nam się to uda, to następny mecz zagramy z Francuską drużyną i nie będzie nas w kraju przez długi czas... Wyjedziemy prawdopodobnie zaraz po meczu, podróż do Francji, ze względu na obecną sytuację polityczną, będzie dosyć ciężka...

(D.S.) - No dobrze, a kiedy w takim razie wrócicie do kraju?

(J.P) – Jeśli nam się poszczęści i wygramy to sądzę, że nie przed grudniem...

 

Magazyn wypadł z moich dłoni, uderzając cicho o podłogę. Dziewczyny zaskoczone spojrzały w moją stronę.

- Lily? - zapytała niepewnie Dor – Wszystko w porządku.

Spojrzałam na nią, sama nie wiedząc co powinnam jej odpowiedzieć. Patrzyłam więc jedynie niezrozumiałym wzrokiem, a do mojej głowy powoli zaczęło przenikać to co przeczytałam.

Nie kontrolowałam mojego ciała, to ono kontrolowało mnie. Wstałam ,jak autopilocie i ruszyłam na zdrętwiałych nogach do drzwi. Nie zwracałam uwagi na dziewczyny, które zaskoczone krzyczały moje imię.

Gdy tylko znalazłam się przed sklepem, teleportowałam się przed dom Jamesa. Jak w transie podeszłam do drzwi olbrzymiego domu i kilka razy, zastukałam kołatką w kształcie głowy Gryfa.

Drzwi otworzyła mi pulchna, starsza kobieta.

- W czym mogę pomóc?

- J-ja... Zastałam Jamesa?

- Pan Potter wyjechał... Dziś odbywa się bardzo ważny mecz...

***

Przepychałam się przez tłumy ludzi. Musiałam tam dotrzeć. Całkowicie ignorowałam młodego strażnika, który biegł za mną krzycząc obsesyjnie, spanikowanym głosem: „Proszę pani! Proszę pani, tam nie wolno wchodzić!”.

Włamałam się właśnie bez biletu na wielki stadion, gdzie miał odbyć się „Bardzo ważny mecz”, w którym zagra James. Spanikowana szukałam szatni zawodników Anglii. Strażnik był coraz bliżej. Zaklęłam szpetnie pod nosem. Miałam już wystarczająco kłopotów za włamanie na mecz, nie mogłam do tego zaatakować strażnika.

Już traciłam szanse, że zobaczę Jamesa, kiedy nagle wbiegając za zakręt, wpadłam na kogoś. Gdyby nie silne ramiona, jak nic leżałabym na ziemi.

- Lily? – zapytał znajomy głos.

Głos, za który poszłabym bez zastanowienia w ogień. Podniosłam głowę i spojrzałam w brązowe oczy Jamesa.

Strażnik ciężko dysząc, wybiegł zza rogu.

- P-proszę pani... - wysapał – N-nie wolno tu pani być...

- Spokojnie, ona jest ze mną – powiedział wyniosłym tonem James.

Strażnik skinął zaskoczony głową i po chwili zostałam z Jamesem sama.

- Co Ty tu robisz? - zapytał, porzucając władczą nutę ze swojego głosu.

- Widziałam artykuł... Twoja gosposia, powiedziała, że Cię tu znajdę...

- A ten strażnik?

- Włamałam się – mruknęłam z rumieńcem na twarzy.

James parsknął wesołym śmiechem, jednak po krótkiej chwili, spoważniał.

- Cieszę się, że tu jesteś – powiedział cicho, a ja spuściłam wzrok.

- Widziałam artykuł... Ponadto, twoje słowa, wtedy, po ataku na Pokątną, nie dawały mi spokoju... Myślę, że musimy porozmawiać. Niedługo wyjedziesz, wtedy nie miałabym szansy na to, dlatego tu jestem... - mówiąc to, nienawidzę samej siebie, za niszczenie poważnymi sprawami,tak cudownej chwili.

Chciałabym móc po prostu złączyć się z nim w cudownym pocałunku, poczuć jego smak na wargach, na chwilę zapomnieć, że to już nie „mój James” a ja już nie jestem „jego Lily”. Przez moment pragnę zapomnieć, że dziś jesteśmy już zupełnie innymi ludźmi połączonymi jedynie, przez wspomnienia cudownych chwil, które przeminęły, które są jedynie mgłą, odległym echem tego, co było między nami kiedyś.

Ale nie mogę tego zrobić, wiem po co tu przyszłam i mam zamiar doprowadzić tą farsę do końca.

- Do meczu nie zostało wiele czasu...

- Musimy to załatwić. Teraz. Nie mogę czekać do grudnia!

- To jeszcze nic pewnego – mruknął, przeczesując dłonią włosy, a ja muszę sobie przypomnieć, że straciłam prawo dotykania ich – Możemy wcale nie wyjechać.

- Macie świetną drużynę, dobrze wiesz, że ten mecz jest wasz...

- Dobrze... Więc co chcesz usłyszeć, Lily?

- Prawdę.

- Prawdę – powtarza tępo – Sam już nie wiem co jest prawdą... Pogubiłem się w swoich uczuciach... Kiedy Cię nie ma, marzę tylko o tym, by Cię zobaczyć... Ale teraz, kiedy tu jesteś, mam wrażenie, że wciąż znajdujesz się za jakimś grubym murem, nieosiągalna dla mnie... Zmieniliśmy się, Lily i... I sam już nic nie rozumiem... Jesteś tu, jesteś przy mnie, jednocześnie tak blisko a i tak daleko...

- Nie rozumiem...

- Sam tego do cholery nie pojmuję! Wciąż rządzisz moim życiem Lily Evans! Nie chcę tego, ale tak jest! Nawet kiedy nie ma Cię u mojego boku, pozostaje echo tego co było kiedyś... Twoje wspomnienie niszczy mnie, nie pozwala ułożyć sobie życia... Rani nie tylko mnie...

- Masz kogoś, prawda – wypalam nagle. Choć zaskoczenie miga w jego oczach, nie zaprzecza. - Kto?

Nie jestem zła, mówiąc szczerze, spodziewałam się tego i nie mam prawa do bycia złą. Bardziej jest mi żal, tego co straciłam... Oboje straciliśmy...

- Eleonor, jest Ścigającą w naszej drużynie... Przykro mi Lily...

- Przestań! - mówię głośno i wyraźnie, mimo łez w oczach – Nie przepraszaj mnie! Nie masz za co – ostatnie zdanie kończę szeptem – Nie jesteśmy już razem, nie przepraszaj mnie, że próbujesz ułożyć sobie życie... Ja zawsze będę jakąś znaczącą częścią Twojej przeszłości, tak jak Ty mojej... Czasami będzie wydawać Ci się, że wciąż mnie kochasz... Ale to będzie chwila, jeden, mało znaczący moment. Ułóż sobie życie z Eleonor, bądźcie szczęśliwie, zapomnij o mnie – łzy już otwarcie płyną po moich policzkach, pozwalam im na to.

- To nie tak powinno być – mówi cicho James i wiem, że jemu również ciężko jest pożegnać przeszłość. - Powinnaś być moja, Evans, to nie tak powinno się skończyć.

- Wiem – szepczę – Ale może nie jesteśmy sobie pisani... To co było między nami, było piękne i nie zapomnę żadnej chwili spędzonej u twojego boku, ale wszystko co piękne, kiedyś się kończy. Może nasza historia ma swój koniec tutaj...

- Do widzenia, Lily Evans – szepcze w moje włosy, przyciągając mnie do uścisku, a ja wiem, że to jest nasz ostatni, tym razem naprawdę ostatni, uścisk. Godzimy się z tym oboje i moje serce nagle zostaje uwolnione, od jakiego nieopisanego ciężaru, choć wiem, że cierpienie dopiero nadejdzie.

- Do wiedzenia Jamesie Potterze... Znajdź szczęście, nawet jeśli ma ono być z dala od mojego boku.

- Ty również, Lily, Ty również...

***

Przecież idąc tam wiedziałam, że zakończę to, chciałam tego, chciałam, żeby James Potter definitywnie zniknął z mojego życia... Dlaczego więc tak bardzo boli mnie, że to już koniec?...

Słodka bajka dobiegła końca, nie zjawił się książę, który pocałunkiem, zdjąłby zły urok. Księżniczka nigdy się nie obudziła, klątwa będzie trwać wiecznie.

Przemierzam mugolski Londyn, łzy swobodnie płyną po mojej twarzy, nie chcę ich powstrzymywać. Robi się ciemno, owijam kurtkę mocniej, wokół moich ramion i nie zatrzymuję się. Sama nie wiem dokąd właściwie podążam, wiem jedynie, że nie mogę tu zostać. Anglia zbyt wiele ma w sobie wspomnień...

***

- Lily, nie możesz tego zrobić! - krzyczy przerażona Dorcas.

Patrzę na nią obojętnie, nie przejmując się zupełnie, jej słowami.

- Oczywiście, że mogę, Dorcas – mówię pustym głosem, wsadzając rzeczy z szafy do walizki.

- Nie rozumiem, dlaczego?! Przecież już było dobrze! Myślałam, że już Ci przeszło!

- Nie przeszło Dor – mówię smutno – Nigdy nie przejdzie... Nie tu w każdym razie, nie w miejscu, gdzie wiąże się z nim tyle wspomnień...

- I dlatego wyjeżdżasz?! Jak zwykły tchórz?!

- Przestać Dorcas, nie nakłonisz mnie do zmiany decyzji. Poza tym, nie jadę na koniec świata, Francja nie jest tak daleko... Wrócę na Boże Narodzenie, kiedy już wszystko sobie poukładam i skończę staż uzdrowicielski.

- Co z językiem?

- Uczyłam się francuskiego przez sześć lat, znam podstawy a zaklęcie tłumaczące załatwi sprawę...

- Lily, proszę, zostań...

- Nie długo wrócę Dorcas.

- Nie prawda. Ułożysz sobie tam życie i już nie wrócisz.

- Uspokój się Dorcas, wrócę na Boże Narodzenie...

- A co ze ślubem Alicji?! Został już tylko tydzień...

Przez chwilę waham się i widzę błysk triumfu w oczach Dorcas. Kręcę smutno głową, już podjęłam decyzję.

- Przeproś ją ode mnie...

- Wiesz co Evans, wal się! - warczy Dorcas i wychodzi z mojego pokoju trzaskając drzwiami.

Wzdycham ciężko, nie chciałam się żegnać w taki sposób. Dlatego postanowiłam nie informować reszty przyjaciółek osobiście o mojej decyzji, zostawiłam to Dorcas.

Wiem, że dziewczyny będą na mnie wściekłe, ale mam nadzieję, że z czasem im przejdzie.

Decyzja o opuszczeniu Anglii przyszła nagle i wydała mi się świetnym pomysłem. Wysłałam podanie do prestiżowego, francuskiego szpitala z prośbą o przyjęcie na staż. Niedługo potem dostałam pozytywną odpowiedź.

Nie łatwo mi opuścić przyjaciółki i miejsce, które tak dobrze znałam. I nie łatwo mi okłamywać Dorcas... Nie mam zamiaru wrócić na stałe po Bożym Narodzeniu. Chce ułożyć sobie życie na nowo i Francja jest ku temu świetną okazją. Co ciekawe, Marlena jedzie razem ze mną, podanie o staż złożyłyśmy razem i obie zostałyśmy przyjęte. Wolałam nie mówić tego Dorcas, jeszcze bardziej by się wściekła. Wzdychając smutno, wrzuciłam ostatnią bluzkę do walizki, po czym zapięłam w niej zamek. Żeby pomieścić w niej wszystko musiałam użyć zaklęcie zmniejszająco – zwiększającego.

W końcu siadam na łóżku i ogarniam pokój ostatnim spojrzeniem. Ciągnąc za sobą walizkę, wychodzę na korytarz. Waham się przy pokoju Dorcas. Chciałabym pożegnać się jak należy, ale moja przyjaciółka jest teraz wściekła, więc może lepiej będzie dać jej spokój.

Wzdycham i przechodzę obojętnie obok jej drzwi. Nie zobaczę przyjaciółki przez najbliższe niemal trzy miesiące, nie zobaczę żadnej z moich przyjaciółek. Ale czy nie o to mi chodziło, czy to nie od przeszłości, która zabija mnie od środka, staram się uciec. Drzwi zamykają się za mną z głuchym trzaśnięciem. Wychodzę poza bariery ochronne i teleportuję się pod lotnisko, gdzie czeka już na mnie Marlena. Wymieniamy uśmiechy i ostatnimi spojrzeniami żegnamy Anglię.

***

Kochane dziewczyny!

Francja to naprawdę niesamowity kraj... Jest tu tak inaczej, to miejsce zupełnie nie przypomina, szarej, deszczowej Anglii. Gadam o pogodzie... Źle ze mną...

Wiem, że zachowałam się koszmarnie względem was, ale ze smutkiem przyznaję, że gdybym miała wybór, zrobiłabym to jeszcze raz. Francja choć na chwilę pozwala zapomnieć mi o Jamesie. Wiecie, myślałam, że już mi przeszło... Myliłam się. Wystarczyło krótkie spotkanie, żeby wszystko wróciło. Teraz nie mam czasu, żeby o nim myśleć. Praktykuję w Paryżu, w bardzo znanym i cenionym szpitalu na wysokim poziomie. Przyjmują tu tylko najlepszych więc mam szczęście.

Wynajęłam mieszkanie razem z dziewczyną o imieniu Marlena. Poznałam ją jeszcze w Anglii i razem dostałyśmy się na praktyki.

Jest mi bardzo przykro, że nie mogłam być na twoim ślubie, Alicja i liczę, że kiedyś mi to wybaczysz, lub chociaż spróbujesz... W każdym razie życzę tobie i Frankowi szczęścia, mam nadzieję, że chociaż wam się uda... Wojna to chyba nie najlepszy czas na związki.

Razem z Marleną, która należy do Zakonu Feniksa, wykonujemy pewną misję, od profesora Dumbledore'a, niestety nic więcej nie mogę powiedzieć.

Nie mogę doczekać się Bożego Narodzenia, liczę, że spędzimy je razem, nawet jeśli wciąż jesteście na mnie wściekłe.

Kocham was,

Lily Evans

***

Kochana Lily!

Owszem, wciąż jesteśmy na Ciebie wściekłe, ale cieszymy się, że w końcu zaczyna Ci się układać. Alicja każe napisać, żebyś nie martwiła się o ślub, choć i tak ma ochotę skopać Ci tyłek to załącza zdjęcia.

I jak Ci się tam żyje we Francji? Alicja została przyjęta na kurs aurorski, Anabell z kolei zapisała się na kurs medycyny mugolskiej i z nawału nauki nie ma na nic czasu, ale to nie przeszkadza jej odwiedzać dzieci w domu dziecka. Byłam tam z nią kilka razy i nawet nie masz pojęcia jak dzieci do niej lgną.

Tęsknie za tobą, Lily. Nie powinnam była na Ciebie krzyczeć, kiedy wyjeżdżałaś, przykro mi, naprawdę. Dom jest taki nudny bez Ciebie... Zatrudniłam się w księgarni na Pokątnej i tam spędzam większość czasu... Wiesz, chyba miałaś rację, myślę, że między mną a Rickiem coś będzie. Na razie wymieniamy jedynie listy, ale pracuję nad tym, żeby to zmienić.

Ostatnio widziałyśmy się z Huncwotami... A przynajmniej z Peterem, Remusem i Syriuszem. Jak sama wiesz, James wyjechał. Syriusz wydaje się być nieco przygnębiony brakiem przyjaciela, chyba czuje się trochę jak ja.

Co do Syriusza, wciąż darzę go jakimś uczuciem, którego sama nie do końca rozumiem, ale jest mi już łatwiej, zwłaszcza odkąd poznałam Ricka.

Trzymaj się kochana,

twoje przyjaciółki, Dorcas, Alicja i Anabell

PS

Masz pozdrowienia od Huncwotów.

                                                 ***

Kochane dziewczyny!

Naprawdę cieszę się, że nie jesteście na mnie złe...

Sama nie wiem o czym napisać... Jestem zawalona pracą i nie mam na nic czasu, ledwie starcza mi go na sen. Ostatnio z Marleną miałyśmy dzień wolny i zwiedziłyśmy Paryż. Nie miałam pojęcia, że słynna wieża Eiffla, jest aż tak wysoka.

Dorcas, trzymam kciuki za Ciebie i Ricka. Ja sama nie mam ani czasu ani siły, żeby myśleć o chłopakach... Wybaczcie, że ten list jest taki krótki, ale naprawdę, sama nie wiem o czym mogłabym pisać.

Trzymajcie się,

Lily

                                                                         ***

Kochana Lily,

dlaczego tak rzadko piszesz, tęsknie za tobą, a twoje listy wcale nie pomagają. Co u Ciebie słychać? Do Bożego Narodzenia jeszcze prawie dwa miesiące... Czas bez Ciebie leci tu tak powoli... Mam wrażenie, że wszystkie powoli się od siebie oddalamy... Ty jesteś we Francji i piszesz coraz rzadziej. Alicja jest zajęta szkoleniem a Anabell również wyjechała... Aktualnie jest gdzieś w Afryce i pomaga dzieciom z... sama nie pamiętam jak nazywa się ta wioska... W każdym razie ona również wróci dopiero na Boże Narodzenie... Ja również chce spędzić je razem.

Niedawno widziałam się z Remusem i Syriuszem, Peter był zbyt zajęty. Chłopcy też nie wyglądają na szczęśliwych. Chyba również czują, że ich przyjaźń się rozpada i nic nie mogą na to poradzić. Listy, które otrzymują od Jamesa, również nic im nie mówią, tak samo jak twoje, Lily.

Gdyby nie Rick, zwariowałabym. Sama nie wiem co jest między nami. Spotykamy się dość często, poznał nawet moich rodziców...

Co do rodziców... Martwię się o mamę, nie wygląda najlepiej... Mówi, że nic jej nie jest, ale sama nie wiem czy jej wierzyć. Zawsze ignorowała swoje zdrowie...

Odpisz Lily,

Dorcas

                                                                            ***

Lily,

od jakiegoś czasu nie odpisujesz na moje listy, nie wiem dlaczego... Czy napisałam coś nie tak? Ale to teraz nie ważne... Mam złe wieści, Lily... Moi rodzice... Oni nie żyją... Mama miała zawał... Tata popełnił samobójstwo... Wiem, że nim ten list do Ciebie dotrze, będzie już po pogrzebie... Jest mi tak okropnie ciężko, czuję się okropnie samotna w tym ogromnym domu... Sama nie wiem co mam robić... Rick próbuje mnie pocieszyć, ostatnio przyszła też Alicja, ale... Sama nie wiem... Po prostu mam wrażenie, że mama zaraz wejdzie do pokoju, narzekając, że spóźni się do pracy... Nie mam wiele czasu, muszę zorganizować pogrzeb...

Czy nasze Boże Narodzenie wciąż jest aktualne?

Dorcas

                                                                   ***

Dorcas,

na początku chciałabym Ci powiedzieć, jak bardzo mi przykro z powodu twoich rodziców. Kiedy dostałam twój list, przepłakałam całą noc... Winna jestem Ci również przeprosiny... Nie mogłam odpisać ponieważ, wybuchła tu epidemia smoczej Ospy. Na początku pomagałam chorym, jednak na koniec sama się zaraziłam musiałam przejść kwarantannę...

Cieszę się, że Rick jest przy tobie i jest mi okropnie wstyd, że nie mogę tam być. Najchętniej wsiadłabym w pierwszy samolot, ale nie mogę. Ja również za wami tęsknię. Wiem, że moje listy nie wiele mówią i są koszmarnie nijakie, ale sama nie wiem o czym mam pisać. Jestem zawalona obowiązkami, ale dyrektor szpitala jest ze mnie zadowolony. Jeśli uda mi się skończyć tu staż, wtedy wszystkie drogi stoją przede mną otworem.

Oczywiście, że nasze Boże Narodzenie jest aktualne... Został już niecały miesiąc i powoli zaczynam odliczać dni.

Robi się coraz zimniej, niedawno spadł śnieg... Francja, zimną jest wyjątkowo piękna, ale Ty to wiesz, spędziłaś tu w końcu sporo czasu.

Kocham Cię Dorcas, pozdrów Alicję,

Lily

 

18 komentarzy:

  1. Och, wiedziałam! Mówiłam, że znów wywiniesz taki numer! Och, jak mogłaś to zrobić?! Może jestem dziwna ale normalnie się poryczałam kiedy Lily opisywała to spotkanie z Jamesem! Jesteś sadystką!
    A tak na poważnie, to rozdział jest cudowny, wspaniały, fenomenalny, niesamowity i sama nie wiem jak go określić. Masz cudowny styl i potrafisz wymusić w czytelniku tyle emocji, zazdroszczę ci. Sama próbowałam kiedyś pisać i nie wyszło mi fajnie.
    Poważnie mnie zaskoczyłaś... wszystko było już pięknie, wszyscy myśleliśmy, że Lily i James będą razem a tu znów się rozstali. Wiem że niedługo znów będą razem, takie jest opowiadanie jeśli trzymasz się książki(?)
    czekam na nowy rozdział
    PomyLuna

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana EKP
    Rozdział świetny, ale... ZABIJE..nie chwila... Coś mi przyszło do głowy. Lily pojechała do Francji, tak? Wraca na Boże Narodzenie. James wyjechał do Francji, tak? Wraca około Bożego Narodzenia. Czyż to czegoś nie oznacza? :D Mam nadzieję, że głowa mnie nie myli i chcesz, żeby Potter i Evans się spotkali :) Zostaje tylko czekać na nowe rozdziały ;)
    Ta decyzja Lily była taka...nagła i nieprzemyślana. Zdaje mi się, że Ruda działała pod wpływem emocji, ale na szczęście wszystko u niej dobrze, a przynajmniej na razie :/
    Szkoda mi rodziców Dorcas... Coś mi się zdaje, że Lily chyba zaczynała ich kochać jak własnych rodziców... Ale cóż. Zmarłych nie można wskrzesić :(
    Potter to kretyn. Kocha jakąś dziewczynę, a jest z inną. Wiem, że Lilka zraniła Jamesa, ale bez przesady. Jak ją kocha, to powinien wybaczyć...
    W miłości ina wojnie wszystko dozwolone :)
    To dobrze, że Alicja i Frank się pobrali . W złych chwilach będą mogli się wzajemnie pocieszać. A ja już nie mogę się doczekać małego Nevilla! :D
    Pozdrawiam
    Lavender Potter
    Ps. Nawet nie zauważyłam, że w tym komentarzu jest brak mojego ulubionego zwrotu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ! Tak nie może być ! Jak mogłaś to zrobić ! Ja tu liczyłam że oni się zejdą a tu proszę on ma nową dziewczyne a ona wyjeżdża ! Ugh najchętniej zamordowałabym cię za to ale nie mogę tego zrobić bo kto napisałby kolejny rozdział ?? Lily taka szalona i wkradła się mecz. Tak jak wcześniej pisałam liczyłam że po tej rozmowie wszystko zmieni się na lepsze a tu jest jeszcze gorzej. Szkoda że tak się wszystko potoczyło. Przyjaźń dziewczyn jak i Huncwotów zaczyna się rozpadać. Biedna Dor dobrze że Rick jest w tym czasie z nią. Nie mogę się doczekać świąt jak dziewczyny się spotkają. Tak wogóle to rozdział jest świetny.
    Pozdrawiam
    Obliviate

    OdpowiedzUsuń
  4. Droga PomyLuno,
    bardzo się cieszę, że zdecydowałaś się skomentować mojego bloga i jeszcze bardziej się cieszę, że uważam moje opowiadania za nieprzewidywalne ;) Osiągnęłam zamierzony cel. Dziękuję za wszystkie miłe słowa, dla autora to naprawdę wiele znaczy ;)
    EKP

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana Lavender,
    a już się bałam, że znów będę musiała obawiać się o moje życie ;) Nic odnoście nowego rozdziału nie zdradzę, z prostej przyczyny, ja sama nie mam pojęcia co się zdarzy, od jakiegoś czasu wymyślam wszystko na poczekaniu ;)
    Pozdrawiam,
    EKP

    OdpowiedzUsuń
  6. myszka.miki109 lipca 2015 09:21

    Siemka. Zapraszam na nowy rozdział http://gangsersko.blog.pl/ buziaki :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana EKP
    Ale palant z tego Pottera. Czy on nie rozumie ze oni oboje sie kochaja i po prostu musza byc razem?!

    Evans uciekla od zycia. Zamknela sie na wszystko i na wszystkich po czym rzucila sie w wir pracy.
    Myslalam ze serce mi peknie jak przeczytalam ze Rogacz ma inna. Jak on smial jej to zrobic.
    Biedna Doris stracila rodzicow. Ja na jej miejscu chyba popadlabym w depresje.
    Pisz szybko kolejna czesc bo nie wytrzymam

    Pozdrawiam Em ♡

    OdpowiedzUsuń
  8. Droga EKP,
    Rozdział epicki,cudowny,niesamowity. Mogłaś uprzedzić, że będę potrzebne chusteczki :D Zgadzam się w stu procentach z Pomyluną. Jak mogłaś ? Już miałam nadzieję, że będą razem, a tu klops, nic z tego. Teraz to ja mogę zagrozić Twojemu życiu :D Chociaż jeszcze nie jestem przekonana co do tej decyzji. Dalej czekam na książkę, więc zamordować Cię nie mogę, bo zza grobu nic nie napiszesz :P Ale dręczyć moimi komentarzami mogę, więc możesz się ich spodziewać, a przynajmniej postaram sie je pisać na biężąco z nowymi rozdziałami. Przykro mi z powodu rodziców Dor, chociaż przeczuwałam, pod koniec tego rozdziału, że znikną z tego świata. Jestem ciekawa jak potoczy się los naszych bohaterów.
    Pozdrawiam i zyczę mnóstwa weny,
    Hapanihi

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana Hapanihi,
    nie wiem poco Ci chusteczki, czytałam na spokojnie ten rozdział i ani trochę mnie nie wzruszył... Jak teraz na to patrzę, to myślę, że mogłam dużo rzeczy lepiej obrać w słowa, wnieść magię w ten rozdział... Cóż, wyszło jak zwykle ;) Cieszę się, że jednak zrezygnowaliście wszyscy z zamordowania mnie... Muszę się tylko strzec Niewinnej... Ma mój adres a ostatnio wycięłam jej z przyjaciółką pewien dowcip, więc jak zobaczy tą notatkę to może być nieco zła na mnie :D Co mi doradzasz, Majorkę czy Hawaje? Coś co jest dalej, żeby Niewinna mnie nie dorwała :D Wybacz, w nocy wychodzi na jaw moja prawdziwa, spaczona osobowość :) Tak poważnie to dziękuję za komentarz :)
    EKP

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję za poinformowanie mnie, jak będę miała nieco czasu, na pewno zajrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ~LucyAnabellBlack14 lipca 2015 08:07

    Właśnie dzisiaj znalazłam Twojego bloga i od pierwszego rozdziału zakochałam się w tym opowiadaniu. Piszesz wspaniale, a ten rozdział jest fenomenalny, cudowny i nie wiem jak jeszcze mogę to opisać. Twój blog bardzo mi się spodobał ze względu na to, że życie Lily i Jamesa nie kończy się od razu po Hogwarcie happy endem. Twój blog jest inny od wszystkich blogów, jakie już przeczytałam (a było ich bardzo dużo, około 50), nie tylko, dlatego że u Ciebie jak pisałam wyżej nie kończy się tym, że po Hogwarcie żyją razem i potem biorą ślub. Przy innych blogach nie płakałam przy czyjejś śmierci lub obrocie spraw, a u Ciebie płaczę przy każdej śmierci czy, kiedy ktoś leży w SS albo przy każdej smutniejsze sytuacji, również przy ty rozdziale. Od razu dodam, że przykro mi z powodu rodziców Dor i szkoda, że jednak Lily i James nie są razem. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, bo jak nie to Cię znajdę i wyproszę o niego.
    LucyAnabellBlack

    OdpowiedzUsuń
  12. ~Niewinna060715 lipca 2015 07:41

    Kochana EKP,
    zaczynam się martwić o Ciebie. Zapowiadasz że będzie notatka z happy endem, namawiasz mnie do założenia bloga (w dodatku splagiatowania Ciebie, czego nienawidzisz), nie każesz mi komentować wszystkich notatek, nie wściekasz się że nie zaczęłam czytać drugiej części Harry'ego Pottera. To do Ciebie nie podobne. Dobrze się czujesz? Wracając jednak do notatki to strasznie mi żal Lily. Nie rozumiem tylko zachowania Jamesa najpierw mówi że nie może zapomnieć o Lily, a potem nagle mu się to udaje i znajduje sobie nową dziewczynę?! Dużo się tu wydarzyło podczas mojej dwutygodniowej nieobecności. Nie jestem w stanie napisać Ci teraz normalnego i długiego komentarza po przeczytaniu 3 notatek naraz. Pogubiłam się w tym wszystkim. Dziękuję Ci za notatkę urodzinową, wyszła lepiej niż się spodziewałam. Jest to jeden z najlepszych prezentów jaki dostałam.
    Pozdrawiam,
    Niewinna0607

    OdpowiedzUsuń
  13. Kochana Niewinna0607,
    TAK, DOBRZE SIĘ CZUJĘ...Chociaż gardło mnie trochę boli... NIE WAŻNE! DOBRZE SIĘ CZUJĘ, MIŁO, ŻE PYTASZ.
    Tak naprawdę to zraniłaś mnie tym komentarzem...Ja również jestem człowiekiem... Co z tego, że nieco wrednym i przesadnie szczerym... Ja też mam prawo od czasu do czasu być miła. Powinnaś się wstydzić, moja droga... Nie tego się spodziewałam po tęczowym jednorożcu... Dobra, robię sobie żarty... Poza tym, co tam jedna szczęśliwa notatka, przecież na końcu i tak wszyscy umrą ;) Ups... Spoiler :D :D :D
    Co do notatki urodzinowej, to jestem zaszczycona, że ci się podobała. Przynajmniej tobie, bo według mnie wyszła dużo gorzej niż powinna.
    Pozdrawiam,
    EKP

    OdpowiedzUsuń
  14. Droga EKP,
    Polecam Ci Hawaje, ale nie trzeba było tego zdradzać w komentarzu, bo teraz będzie wiedzieć gdzie Cię dopaść, a nie może tego zrobić bo czekam na kolejne rozdziały, no i książkę :P(przepraszam, ale musiałam o niej wspomnieć :D) Wydaję mi się, że są tam ładniejsze widoki. Co do tego czy rozdział jest wzruszający, to moim zdaniem jest (może dla innych nie), ale ja, zazwyczaj, wzruszam się kiedy czytam o czyimś nieszczęściu, więc komentarzy tego typu możesz się spodziewać dużo, aż do czasu kiedy połączyć Lily i Jamesa, chociaż coraz bardziej w to wątpię. Za pewne minie jeszcze z tryliard rozdziałów zanim ich połączysz, ale przecież nadzieja umiera ostatnia :D
    Pozdrawiam,
    Hapanihi

    OdpowiedzUsuń
  15. To jest coś pięknego po prostu się zakochałam proszę piszę szybciej części bo umieram z ciekawości plisss miej litość chcę czytać

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału normalnie już się jadam jak czara ognia jak zawsze liczę że będzie świetny w sumie nie dawno zaczęłam czytać tego bloga i narazie jestem zachwycona :33 proszę pisz szybciej (wiem to niemożliwe ) ale tak bardzo mnie wciągnęła ta historia i chcę wiedzieć co dalej

    OdpowiedzUsuń
  17. Droga EKP
    Wiesz co? Wiesz co? Mam cię dość! Robić takie świństwa? Powinnaś się wstydzić! Gdy cię następnym razem spotkam ZABIJĘ. Tak, tak powinnaś się martwić o swoje życie.
    PS. Mam cię dość więc przestaję czytać twojego bloga buahahaha ( ale potem opowiesz mi jak się skończy?)

    Twoja kochana, i żądna zemsty Ślifcia.

    OdpowiedzUsuń

Epilog

Dziś są drugie urodziny tego opowiadania, więc zgodnie z obietnicą – przed wami epilog.   Epilog Dla Petunii Evans-Dursley wiadomość...