czwartek, 25 czerwca 2015

Rozdział 47 - Romeo i Julia

Stanęłam przed drzwiami na salę Jamesa. Serce waliło mi w piersi jak oszalałe. Drzwi otworzyły się, wyszli przez nie Remus i Peter. Wilkołak uśmiechnął się do mnie zachęcająco.

Czeka na ciebie — powiedział, jakby w odpowiedzi, na niezadane, przeze mnie pytanie.

Lily, czekaj!

Usłyszałam za sobą głos Syriusza.

Odwróciłam się w jego stronę tak szybko, że Remus musiał mnie ratować przed upadkiem.

Przepraszam — wymamrotałam zarumieniona.

Remus jedynie uśmiechnął się z rozbawieniem.

Westchnęłam i zwróciłam się do Syriusza, który nawiasem mówiąc wyglądał, jak z wypadku samochodowego. Włosy miał rozczochrane, prawie tak bardzo jak James, a w oczach niepokój zmieszany ze szczęściem. Krótko mówiąc, wyglądał dokładnie tak jak ja.

Syriusz, co ci się stało?

Przybiegłem, kiedy tylko dowiedziałem się, że James się ocknął. Po drodze kilka razy się przewróciłem i wpadłem na kilka osób.

Podrapał się z zakłopotaniem po szyi, a ja zachichotałam nerwowo.

My będziemy już szli. — Remus wskazał na siebie i Petera.

Patrzyłam przez chwilę jak nasi przyjaciele się oddalają. Stresowałam się bardziej niż mogę to wyrazić słowami. Serce tłukło się w mojej piersi, jak oszalałe. Nie wiedziałam co zrobić z dłońmi, więc w ostateczności schowałam je do kieszeni moich spodni.

Syriuszu, ja… ja nie będę potrafiła go okłamać — powiedziałam cicho, wbijając spojrzenie w ziemię.

Wiem, Evans, ja też… Chyba musimy powiedzieć mu prawdę.

On nas znienawidzi. Nie mówiąc już o Dorcas. Masz pojęcie jak wściekła była, kiedy dowiedziała się z kim spędziłam weekend? Ona nie będzie chciała mnie znać.

Porozmawiam z Dorcas. Między mną o nią, wszystko jest skończone, ona nie ma prawa nic ci zarzucić.

Dzięki, Syriuszu — powiedziałam grobowym tonem — ale w sprawie Jamesa nic nie da się poradzić. Sami jesteśmy sobie winni.

Masz rację, musimy ponieść konsekwencję naszych czynów.

Syriusz uchylił drzwi do sali, na której leży James i powoli wszedł do środka. Szłam zaraz za nim. Mimo że to chyba niemożliwe, miałam wrażenie, że moje serce jeszcze bardziej przyśpieszyło. Wzięłam głęboki, uspokajający oddech, tak jak uczyła mnie mama, jednak nic to nie dało, wciąż byłam zdenerwowana.

Pierwszym co rzuciło mi się w oczy, był jego szeroki uśmiech, który pojawił się na jego twarzy, gdy tylko nas dostrzegł. Potem spoglądam w jego brązowe, wypełnione bezgraniczną miłością oczy, i przepadam. Siedzi na łóżku, ale kiedy zaczynam biec w jego stronę, wstaje nieco chwiejnie i rozkłada szeroko ramiona.

Padam w nie, stęskniona jego ciepła, dotyku, zapachu, spojrzenia. Zatapiam dłoń w jego włosach i myślę, że jeśli świat ma się skończyć, to ta chwila byłaby ku temu idealna.

Patrząc w jego oczy, tak pełne czułości, nie wiem jak mam mu powiedzieć, to co powiedzieć muszę. Nim mija minuta, ja zanoszę się rozpaczliwym szlochem.

Lily? Lily skarbie, dlaczego płaczesz? — pyta zaskoczony i z lekka przerażony chłopak, głaszcząc mnie uspokajająco po plecach.

To jedynie pogarsza sytuację. Dźwięk, który wydobywa się mojego gardła jest tak głośny, że zaskakuje mnie samą.

Lily, kochanie. Spokojnie, jestem przy Tobie.

Nie rozumiem co do mnie mówi. Całkowicie tracę nad sobą kontrolę. Nie docierają do mnie jego prośby ani nic innego. Obejmuję ramionami jego szyję i czepiam się go, niczym ostatniej deski ratunku.

Liluś, co się stało?

Podnoszę na niego swoje załzawione spojrzenie.

Czy naprawdę chcesz wiedzieć, co się stało, Jamesie Potterze?

Dłonią przecieram oczy, choć jest to syzyfowa praca, bo nie mija kilka sekund, a zastępują je nowe łzy. Nie ma sensu dłużej tego przeciągać. Nie powinnam żyć iluzją. James mnie znienawidzi, a ukrywanie tego przed nim, czy przedłużanie nadejścia nieuniknionego, nie jest dobrym pomysłem.

Spoglądam więc w jego brązowe oczy i całuję, pragnąc po raz ostatni, posmakować tych ust. Jestem pewna, że to ostatni raz, gdy James oddaje mój pocałunek z takim zapałem i miłością.

Nasze języki splatają się w tańcu tak namiętnym, że prawie można czuć go w powietrzu. Moje ręce wplatają się w jego włosy. Staram się zapamiętać tą chwilę całą sobą. Zapamiętać jego smak, zapach, dreszcz, o które przyprawia mnie jego dotyk. Muszę to zapamiętać, bo oto, Romeo zaraz znienawidzi swoją Julię.

Odrywamy się od siebie, a mnie brakuje tchu. Chowam głowę w zagłębieniu jego szyi. James wciąż pachnie… Sama nie wiem czym. Nigdy nie potrafię tego określić. To nie jest wanilia, ale mogę wyczuć w nim, jej delikatną nutę.

Znienawidzisz mnie, po tym co zaraz ci powiem — szepczę w jego szyję, a on delikatnie drży.

Dlaczego miałbym cię znienawidzić, głuptasie?

Śmieje się cicho, całując mnie we włosy. Zaciskam mocno oczy, chcąc wyryć w pamięci to uczucie, które włada mną, ilekroć ten oto mężczyzna zbliża się do mnie.

Biorę głęboki wdech i wyznaję mu wszystko, nim znów się rozmyślę. Jego ramiona nagle sztywnieją. Odsuwa się ode mnie i patrzy to na Syriusza to znów na mnie.

Żartujesz, prawda?

James… — podchodzę do niego i próbuję złapać go za rękę, jednak on ją wyrywa.

Byłem bliski śmierci, leżałem w tym cholernym szpitalu, bez świadomości… Cholera! Byłaś pierwszą moją myślą, po przebudzeniu, a ty mi mówisz, że całowałaś się z moim przyjacielem?!

James, proszę…

A ty?! — zwraca się do Syriusza. — Myślałem, że nasza przyjaźń więcej dla ciebie znaczy.

Przepraszam, stary.

Gdzieś mam twoje przeprosiny! — warczy wściekły chłopak.

Siada na łóżku i ukrywa twarz w dłoniach. Oddycha niespokojnie i z trudem. Moja twarz natomiast zalana jest łzami. Syriusz stoi z boku załamany.

Wynoście się! — syczy w końcu James, nie podnosząc na nas wzroku.

Nie ruszam się z miejsca, podobnie jak Syriusz.

Ogłuchliście?! Wynoście się stąd! Nie chcę was widzieć!

Wybiegam z sali załamana. Kiedy biegnę do wyjścia ze szpitala, ludzie dziwnie mi się przyglądają. To bez znaczenie. Wybiegam na zimny deszcz, który cudownie chłodzi moje, rozpalone z jakiegoś powodu, ciało.

Biegnę przed siebie, nie zwracając uwagi na ludzi, których potrącam. W końcu docieram do małej kawiarni. Kiedy byłam mała, często odwiedzałam to miejsce z rodzicami. Mam wrażenie, jakby to było w innym, lepszym życiu. Wzdycham ciężko i podaję zamówienie kelnerce, która patrzy na mnie zaniepokojona.

Czy coś się stało? — pyta nagle dziewczyna, siedząca niedaleko. — Nazywam się Marlena, Marlena McKinnon. — Uśmiecha się przyjaźnie.

Jest najwyżej rok lub dwa starsza ode mnie. Jestem pewna, że skądś znam jej twarz.

Chodziłaś do Hogwartu, prawda?

Znamy się? — pyta marszcząc delikatnie brwi.

Myślę, że znam cię z widzenia.

Skończyłam Hogwart dwa lata temu… A Ty, jak się nazywasz?

Lily, Lily Evans… — mruczę.

Oczy mojej towarzyszki, błyskają zrozumieniem.

Ta Evans, za którą zawsze uganiał się James Potter, słynny Huncwot? — pyta z łobuzerskim uśmiechem.

Patrzę przez chwilę na nią, po czym znów wybucham płaczem.

 

9 komentarzy:

  1. Kochana EKP
    Rozdział bardzo wzruszający. Nawet nie wiem, czy można to tak nazwać, ale powinnaś ostrzec w powiadomieniu, że lepiej zafundować sobie paczkę chusteczek. Tak, poryczałam się. Płakałam od momentu stanięcia Lily i Syriusza przed drzwiami, a nie wspominam, co się zaczęło, gdy weszli do Skrzydła Szpitalnego :'(
    Mam nadzieję, że James wybaczy Lily. Czytając tytuł rozdziału, miałam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, a tu? Nic nie jest dobrze. Dorcas i Syriusz już nie są razem, tak? Nie za bardzo wiedziałam, kto co powiedział. Mam nadzieję, że James i Lily i Syriusz i Dorcas wrócą do siebie. Będą szczęśliwi aż do śmierci... Uwaga! Znów zapędy mordercze! Jeśli oni do siebie nie wrócą w najbliższym czasie, to obiecuję Ci, że Cię ZAMORDUJĘ... Zawsze, w każdym blogu, pod każdą notatką, czytam wszystkie komentarze. Już nawet nie pamiętam, w którym blogu, ale pisałaś, że o pocałunkach Lily i Jamesa możesz czytać do porzygania. No cóż, więc jeśli możesz czytać to i zapewne możeszo nich pisać, więc mam nadzieję, że w następnej albo w pranastępnej (?) notatce wszyscy znowu bd szczęśliwi w związku.
    Ten pocałunek Lily i jej myśli, że to możw być ostatni z Jamesem, no po prostu... bardzo wzruszające! Dobra, nie bd płakać, bo znów mi się na to zbiera.
    Nie wiem, czy tylko ja jestem taka,że płakałam, bo moja siostra, która także czyta Twojego bloga, ale nie zostawia komentarzy, śmiała się. Tak, śmiała. Przecież to jest nienormalne. Jak można się śmiać podczas czegoś tak wzruszającego.
    Lily i ta Marlena się polubią, prawda? Bo jak się nie mylę, to w siódmej części Harry'ego Pottera, gdy Harry czytał list Lily, było coś tam takiego, że gdy dowiedziała się o śmierci McKinnonów, to ryczała całą noc. Nie cytowałam, bo nie wiem, czy dokładnie tak było napisane.
    Rozdział wzruszający, ciekawy i... po prostu świetny.
    Pozdrawia płacząca
    Lavender Potter

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana Lavender,
    przykro mi, ale dam Ci kolejny powód by mnie zamordować. Lily i James w najbliższym czasie z całą pewnością nie będą razem... Co do Dorcas i Syriusza to myślę, że ze strony Łapy to już definitywny koniec. Nie wiem czemu, ale Syriusz pasuję mi na wiecznego kawalera i nie chcę go z nikim parować tak na stałe bo moim zdaniem zniszczyło by to całą postać.

    Ogółem nie chciałam, żeby rozdział był tak smutny, po prostu tak wyszło :) Nie martw się, myślę, że Niewinna0607, kiedy wróci ze swojego "urlopu" i przeczyta ten rozdział, też będzie płakać, nie będziesz samotna :)

    Pozdrawiam i liczę na bezbolesną śmierć :)
    EKP

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana EKP
    Co do Twojej bezbolesnej śmierci mam kilka(dziesiąt) wątpliwości ;)
    Szkoda, że to koniec związku Syriusza i Dorcas. Choć muszę przyznać, że w całej postaci Syriusza dominuje to, że jak to ujęłaś ,,Syriusz pasuję mi na wiecznego kawalera i nie chcę go z nikim parować tak na stałe bo moim zdaniem zniszczyło by to całą postać" To akurat święta racja, więc śmierć będzie już troszeczke mniej bolesna, ale co do Jamesa i Lily... ZAMORDUJĘ CIEBIE. Więc jednak Lily dobrze zrobiła całując Jamesa. Będzie mogła chociaż go trochę zapamiętać :'(
    Włącza się instynkt szantażysty. 11.07.wyjeżdżam na wczasy. Gdy wrócę około sierpnia, mam zobaczyć tu notkę, w której Lily i James są razem, a jeśli nie... hmm... dokończ sobie tutaj, bo mi się już nie chce pisać tych dwóch pięknych słów. Zostały one już użyte wcześniej w tym komentarzu. Zaczynają się na litery: pierwsze- na z, drugie- na c. Bardzo trudna zagadka ;)
    Nie mg się doczekać kolejnej notki :D
    Pozdrawiam
    Niecierpliwa Lavender Potter
    Ps. Przez Cb także staję się niecierpliwa :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana,
    nie wiem, kiedy zmieniłaś wygląd bloga, ale dopiero teraz to widzę. Jest prześliczny! Zazdroszczę Ci talentu tworzenia wyglądu bloga :)
    Pozdrawiam
    Zachwycona Lavender Potter

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana EKP,
    Rozdział cudowny <3 I jak zawsze czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Lekko się wzruszyłam, ale nie popłakałam!, po jego przeczytaniu. I znowu muszę to napisać, a mianowicie KOCHAM TWOJE OPISY. Kiedy byłam w momencie pocałunku Lilki i Jamesa czułam się jakbym im towarzyszyła, jakbym stała obok Syriusza (marzenie ^^) i przyglądała się tej całej scence. Ogólnie to zawsze mam takie wrażenie, kiedy czytam Twoje opowiadania :D
    PS: Bardzo ładny wygląd bloga :P

    Osobiście odebrałam go ze zmieszanymi uczuciami, ponieważ jest mi smutno z powodu tego, że na tym rozdziale kończy się miłość Jamesa i Lily (ale na pewno wrócą do siebie! :D Bo inaczej pomogę Lavender :p), a z drugiej jestem bardzo ciekawa jak potoczy się dalej los Rudej i Rogacza..

    Szkoda, że nie zwiążesz już Syriusza z Dorcas, bo bardzo lubiłam ich dwójkę, co ja mówię!, ja ich uwielbiam, są moimi ulubionymi postaciami :D Czytam wiele blogów i w większości są to historie właśnie o nich, więc troszkę dziwnie będę się czuła, że nie są razem, ale trudno! Jestem ciekawa czy Syriusz będzie kiedyś żałował swojej decyzji. Pewnie nie, ale warto pomarzyć, że kiedyś będzie tęsknił za Dor <3 Tak wiem, że w tym temacie się rozmarzyłam, ale ich kocham ich parkę i nie wyobrażam ich sobie osobno.. Może to jest spowodowane tym, że czytam za dużo blogów o nich, nie wiem.. Dobra kończę ten temat :D

    Czekam z niecierpliwoscią na nn. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dużo weny oraz udanych wakacji ;)
    Hapanihi

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jak zwykle wspaniały. Ostatnim czasem nie komentowałam twoich notek ale wciąż je czytałam. Brak komentarz był spowodowany brakiem czasu i przeciążeniem mojego umysłu przez naukę. Wcale nie dziwię się Rogaczowi że tak zareagował. Pewnie na jego miejscu też poczułabym się zdradzona i postąpiłabym tak samo. Mam nadzieję że niedługo James przebaczy to Lily oraz Syriuszowi i skończy się happy endem. Postać Marleny odegra jakąś większą rolę w dalszej części opowiadania czy pojawiła się tak tylko jednorazowo ?
    Pozdrawiam
    Obliviate

    OdpowiedzUsuń
  7. Droga Obliviate,
    cieszę się, że jako jedyna zwróciłaś większą uwagę na postać Marleny, choć może Lavender również o nią zahaczyła :) Nie ważne, w każdym razie zdradzę tylko tyle, że Marlena sporo jeszcze namiesza, ale na razie nic nie zdradzam :)
    Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :)
    EKP

    OdpowiedzUsuń
  8. Prawie sie poplakalam. Jak moglas rozegrac to tak dramatycznie?!
    James mimo wszystko powinuen wysluchac Lily i Syriusza. Powinien docenic ze mu powiedzieli.

    Powiedz ze to tylko szok i juz niebawem Potter ousci te cala sytuacje w nie pamiec.

    Swoja droga biedny James jest mu naprawde ciezko :(

    Pozdrawiam i zycze weny
    Em

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiem, że James powinien wysłuchać Lily i Syriusza, ale myślę, że Rogacz jakiego tu stworzyłam, ma już taki charakter; gwałtowny.

    OdpowiedzUsuń

Epilog

Dziś są drugie urodziny tego opowiadania, więc zgodnie z obietnicą – przed wami epilog.   Epilog Dla Petunii Evans-Dursley wiadomość...