środa, 10 czerwca 2015

Rozdział 44 - ”We are young! We drink and we fight and we love just because we are numb”*

Mam wrażenie, że dużo osób zlinczuje mnie za ten rozdział, ale nie mogłam się powstrzymać. Jest on nieco zdeprawowany, taki szalony i czuć w nim jakby nutę nastoletniej buntowniczości... Sama nie wiem. Cóż, oceńcie sami... 

Rozdział dedykuję Kai, której włosy nieco ucierpiały z mojej winy, kiedy wymyślałam ten rozdział :D

***

Mam uciążliwe wrażenie, że dziewczyny powoli mają dość mojego podłego humoru. Tym bardziej ich unikam. Dziś jest sobota a co za tym idzie, nie wyjdę na zajęcia. Czuję, że coś muszę ze sobą zrobić. Idę więc do Syriusza, z którym aktualnie mam najlepszy kontakt. On jedyny zdaje się kochać Jamesa równie mocno co ja** i równie mocno za nim tęsknić.

Wchodzę nieśpiesznie po schodach. Echo moim kroków odbija się z lekkim plaśnięciem od ścian. Dormitorium Huncwotów jest na samej górze wieży, więc kiedy tam docieram, mój oddech jest nieco przyśpieszony.

Waham się tylko chwilę, po czym pukam delikatnie do drzwi. Uchyla mi je Remus. Chłopak wygląda kiepsko. Pod oczami ma ciemne cienie a włosy lekko rozczochrane. Dodatkowo jego ciało jest przyozdobione śladami ostatniej pełni.

- Lily? - pyta zdziwiony, nieco zachrypniętym głosem. Tłumaczę mu powód swojej wizyty a on jedną ręką przejeżdża po włosach a drugą daje mi znak, żebym weszła do środka.

Syriusz siedzi na podłodze, przed jedną ze ścian i odbija o nią piłkę, najprawdopodobniej tenisową. Wita mnie skinięciem głowy a ja odpowiadam mu krótkim „hej”.

Siadam obok niego w pozycji płodowej i przez chwilę panuje między nami cisza. Petera nie ma w Dormitorium, najpewniej właśnie spożywa śniadanie w Wielkiej Sali. Remus natomiast wyczuwając nasze ponure nastroje, wymyka się dyskretnie z pomieszczenia. Właściwie jestem mu za to wdzięczna, nie lubię ostatnio przebywać w czyimś towarzystwie i jedynie Syriusz stanowi wyjątek od tej reguły. On ma chyba podobne wrażenie, bo nigdy nie protestuje gdy siadam obok niego.

Czasami widzę w jego oczach delikatne wyrzuty sumienia, kiedy spogląda na Dorcas. Moja przyjaciółka przeżywa teraz ciężki okres, ale i ja sama zbyt wiele ostatnio przeszłam, by móc ją teraz pocieszać. To zadanie należy do Alicji i Anabell. Ze mną również próbowały rozmawiać, ale ja nie jestem jeszcze na to gotowa.

- Chyba w końcu musimy się z tym pogodzić - przerywa ciszę Syriusz. Patrzę na niego nieco zaskoczona, jednak on wciąż uporczywie wpatruje się w ścianę - Odszedł i nic w najbliższym czasie nie wskazuje, żeby miał wrócić... Musimy to zaakceptować. On nie chciałby, żeby nasze życie wyglądało w ten sposób.

Wbrew temu co mówi jego głos jest taki... taki okrutnie pusty. Odwracam wzrok od jego niezaprzeczalnie przystojnej twarzy i patrzę na słońce, które świeci za oknem. Pogoda zdecydowanie się polepszyła i wcale mi się to nie podoba. Nienawidzę ciepła, odrzuca mnie. Odkąd pamiętam zawsze ciągnęło mnie do chłodu, deszczu. Zawsze preferowałam ciszę jaką przesiąknięta jest jesień, od szumu wiosny czy też upałów lata.

- Tak... Chyba masz rację - przyznaję w końcu niechętnie. Patrzy na mnie zaskoczony, czyżby nie takiej odpowiedzi się spodziewał?

- Więc co proponujesz? - pyta wbijając we mnie spojrzenie swoich szarych niczym stal, oczu.

- Co masz na myśli?

- Jest weekend... Nie zniosę dłużej rutyny zamku. Wszystko jest tu takie szare i nudne. W dodatku widok Dorcas wywołuje we mnie wyrzuty sumienia. Wiem, że ona wciąż mnie kocha, ale z mojej strony to już koniec. Nie mogę być z osobą, której nie kocham, której nie pragnę. Żadne z nas nie mogłoby być szczęśliwym w tym związku... Wyjdźmy gdzieś...

- To znaczy gdzie? - pytam, powoli zaczynając przekonywać się do pomysłu ucieczki od szarości zamku.

- Z... Z J- Jamesem... - widzę, że wypowiedzenie tego imienia sprawia mu pewien trud, tak jak i mi w ostatnich dniach - ...często wymykaliśmy się ze szkoły. Zaczęło się jeszcze w piątej klasie. Nie mogliśmy się teleportować, ale Błędny Rycerz załatwiał sprawę. W Londynie mnóstwo jest mugolskich dyskotek. To dobry sposób, żeby nieco się rozerwać.

- Chcesz iść na wagary? - upewniam się

- Jakie wagary?! - Black oburza się komicznie - Dziś nie ma zajęć. Uciekniemy jedynie ze szkoły...

- Normalnie nie zgodziłabym się na to... - wzdycham ciężko - ... ale czuję, że jeśli zaraz się stąd nie wydostanę, to po prostu zwariuję.

- Świetnie, czyli nie jestem sam - uśmiecha się ze smutkiem, choć w jego oczach błyska coś na kształt złości. - Przygotuj się, zrób ze sobą co tam robią dziewczyny i o dziewiętnastej spotykamy się w Pokoju Wspólnym.

Niechętnie podnoszę się z podłogi i maszeruję do swojego Dormitorium. Wycieczka po schodach, znów kosztuje mnie przyśpieszony oddech. Dziewczyn tu nie ma, musiały gdzieś iść. Staję przed lustrem w łazience i z jękiem ogarniam spojrzeniem swoją kosmetyczkę. Rzadko korzystam z tych wszystkich malowidełek i zazwyczaj kiepsko mi to wychodzi, jednak teraz nie mam wyjścia, tego wieczoru chce wyglądać pięknie. Nie, nie zapomniałam o Jamesie i właśnie w tym cały sęk. Jestem zmęczona, muszę odpocząć a impreza i głośna muzyka wydają się ku temu świetną okazją.

***

Czerwona szminka na ustach, tusz na rzęsach, wysokie obcasy na nogach i delikatnie natapirowane ( :D Kaja, już Ty wiesz o co chodzi...) włosy. Słowem, wyglądam jak chyba jeszcze nigdy. Czarna delikatnie błyszcząca, krótka sukienka załatwiła sprawę ubioru.

Syriusz również wygląda dziś jak prawdziwy książę z bajki, choć może w nieco zdeprawowanej wersji.

Muzyka jest tak głośna, że dokonuje tego czego ja nie mogłam dokonać od niemal miesiąca, zagłusza moje myśli i sprawia, że oddaje jej się niemal całkowicie. Mugolskie imprezy nie różnią się prawie niczym, od tych organizowanych przez czarodziei. Jedyną różnicą jest to, że trzeba wypić nieco więcej alkoholu, by uderzył on do głowy.

Tej nocy to zadanie nie stanowi dla mnie większego problemu. Około trzeciej w nocy, jestem już tak pijana, że tylko cudem trzymam się na nogach. Mimo to, nie schodzę z parkietu. Syriusz jest w podobnej sytuacji, a może nawet gorszej, bo trzymam się jego koszuli, by nie zaliczyć tzw. gleby.

To trwa chwilę, dosłownie sekundę. Na moment nasze spojrzenia spotykają się i chwile później czuję delikatne wargi Syriusza na moich własnych. Nasze języki tańczą w ognistym tańcu, który z sekundy na sekundę staje się coraz gwałtowniejszy.

I w tamtym momencie nic już nie ma znaczenia. Ani James, ani moje przyjaciółki, ani siostra. Liczy się tylko ta chwila, moment, w którym czuję dłoń Syriusza we włosach. Otaczam go ramionami, czując, że nie jest wystarczająco blisko mnie. Potrzebuję go bliżej siebie i on zdaje się czuć to samo.

Syriusz całuje inaczej niż James. Nie wiem czy lepiej, czy też może gorzej. W tej chwili nie myślę o tym. Zamykam oczy i skupiam się na słodkim smaku jego warg, wiedząc, że jutro będę tego żałować.

 

* Fragment piosenki „We are young” 3oh 3 - Na polski oznacza to „ Jesteśmy młodzi! Pijemy, walczymy i kochamy tylko dlatego, że jesteśmy nawaleni” - Jakoś ten cytat pasował mi to tytułu, poza tym to jedna z moich ulubionych piosenek i nie mogłam się powstrzymać :)

** Jeśli ktoś nie zrozumiał, nie chodzi o to, że Syriusz jest zakochany w Jamesie, miałam na myśli braterską miłość... To tak tylko, żeby później nie było nieporozumień :)

9 komentarzy:

  1. Kochana EKP
    ZAMORDUJĘ CIEBIE!!! Od początku ,,choroby'' Jamesa podejrzewałam, że między Lily a Syriuszem będzie coś więcej, ale bez przesady. Lilka będzie następnego dnia tego żałować, prawda? Alkohol naprawdę potrafi uderzyć ludziom do głowy :( Ale naprawdę nie potrafię zrozumieć, jak Evans podczas pocałunku z Blackiem moga zapomnieć o Jamesie, o zdołowanej Dorcas, przyjaciołach...
    Przepraszam za krótki komentarz, ale muszę się uczyć do jutrzejszej pracy klasowej z całego podręcznika.
    Masakra :(
    Pozdrawiam
    Lavender Potter
    Ps. Musisz mieć naprawdę dużo weny, że rozdziały pojawiają się tak szybko :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Droga Lavender,
    dlaczego ostatnio wszyscy grożą mi śmiercią?! Jeszcze trochę i zacznę bać się wychodzić z domu... Tak Lily będzie tego żałować, a pocałunek z Syriuszem jest wynikiem nie żadnego, głębszego uczucia a jedynie zagubienia tej dwójki. Oboje czują się skołowani. Od miesiąca najbliższa im osoba jest prawie martwa i nic nie wskazuje, żeby miało się to zmienić. To wszystko podsyciła duża ilość alkoholu. Myślę, że ten pocałunek był czymś w rodzaju multum rozładowania napięcia. Sama dokładnie nie umiem tego wyjaśnić. Chyba mnie rozumiesz, w końcu sama piszesz, ale czasem mam wrażenie, że moi bohaterowie żyją własnym życiem i ja jedynie jestem widzem, który ma to wszystko zapisać i upowszechnić. Cóż, to lepiej wyglądało w mojej głowie :)
    Dzięki za komentarz. Pozdrawiam,
    EKP

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana EKP,
    Dziękuję za dedykację, rzeczywiście trudno było mi potem rozczesać włosy... Tylko nie rozumiem czemu Lily sobie też natapirowała. Ani to ładne, ani wygodne... Więc czemu?! Oczywiście jeśli nie wiesz jak to jest mieć natapirowane włosy to jutro możemy to zmienić z małą pomocą Moniki. Jeśli chodzi o rozdział to... jest dosyć... dziwny. Ale w tym opowiadaniu dostrzegłam Ciebie. I to chyba aż za dużo... Rozumiem, że uwielbiasz tego swojego Syriusza, ale bez przesady. W sumie to chyba rozumiem co chciałaś przekazać w tej notatce jeśli chodzi o emocje Lily i nie mam ochoty Cię zabić, w porównaniu do Lavender Potter ;) Ty mnie chyba nie słuchasz, prosiłam żebyś w tej notatce znormalniła Jamesa (tak sugeruję że jest psychiczny, chwilowo) , a ty jeszcze bardziej pogrążyłaś Lily w tej depresji (nie wiem jak inaczej nazwać stan w jakim się znajduje). Trochę tu namieszałaś w tych relacjach, ale to dobrze będę czekać na kolejne notatki z większą niecierpliwością niż zwykle.
    Pozdrawiam,
    Niewinna0607

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana EKP,

    Rozdział świetny i czekam na nn :) I w porównaniu do innych nie chcę Cię zabić :D (Masz moją litość, ze względu, że tym chłopakiem był Syriusz, a nie np. Remus xD, tak wiem dziwny przykład :p)

    Uważam, że nie tylko Lilka będzie żałować tego pocałunku, ale również Łapa.
    Chcieli oderwać się od tych wszystkich kłopotów, rozumiem ich, sama nie wytrzymałabym w świadomości, że najbliższa mi osoba jest na granicy śmierci.
    Ludzie nie są idealni i czasami popełniają błędy, w tym przypadku był to ten pocałunek.

    Nigdy nawet nie myślałam o związaniu Lily+Syriusz (tak wiem, że nie będą parą i że było to oderwanie od rzeczywistości zasianej samymi kłopotami :D) i uważam, że oni do sobie nie pasują, chyba każdy się ze mną zgodzi, ale na mojej buźce zagościł serdeczny uśmiech, kiedy po przeczytaniu rozdziały wywnioskowałam, że Łapa i Evans się polubili, nie żeby od razu przyjaciele, tylko po prostu znajomi :) Wiem, że po tej dyskotece albo obydwoje nie będą nic pamiętać (lub jedno z nich :p) albo zaczną siebie unikać, bo wiem, że spojrzenie komuś w oczy po takiej sytuacji jest najgorsze, ale nie wiem co jeszcze wymyślisz, więc, niestety, muszę czekać na pojawienie się nowego rozdziału ;)

    Przepraszam, że komentarz krótki, ale nie chciałam napisać to wszystko z sensem, a ze względu na późną porę jestem trochę rozdrażniona, a chciałam, aby ten komentarz był zwięzły :)
    Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny,
    Hapanihi
    PS: U mnie pisanie idzie troszkę powoli (mam dopiero sam początek :p), ale mam nadzieję, że w piątek i sobotę (rano :D) dopisze resztę :) Jeżeli nie będę zadowolona, to rozdział pojawi się w niedzielę (prawidłowo, bo ostatnia notka pojawiła się 7 czerwca i nie wiem, czy nie zostanę przy tym dniu ^^)

    OdpowiedzUsuń
  5. Droga Niewinna 0607,
    jaka Ty uprzejma, nie zabijesz mnie... Cóż, nie masz wyjścia, kto by ci wtedy pisał nowe notatki. Ach, JAMES NIE JEST PSYCHICZNY!!! Ile razy mam ci to powtarzać.
    Pozdrawiam,
    EKP

    OdpowiedzUsuń
  6. Droga Hapanihi,
    żartujesz sobie?! Komentarz wcale nie jest krótszy, spójrz na długość moich komentarzy... Nie wiem jak Ty, ale ja kocham czytać - nienawidzę komentować... Co do reakcji tej dwójki nic nie zdradzę... Właściwie sama jeszcze nie wiem jak zareagują, zamierzam improwizować :D Pocałunek Lily i Syriusza miał pokazać dokładnie to o czym piszesz, ludzie nie są doskonali i wciąż popełniają błędy. Ja również nie wyobrażam sobie paringu Lily i Syriusz, oni jakoś do siebie nie pasują... Właściwie ich pocałunek nie był zaplanowany, wpadłam na to tak nagle i stwierdziłam, że muszę to napisać :)
    Pozdrawiam Cię gorąco,
    EKP

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana ,

    Wstyd mi trochę, że pojawiam sie po takim czasie. Jakoś nie mam ochotę zabić Cię za ten rozdział. Myślę, że reakcja Syriusza i Lily jest normalna, oboje czują się samotni, opuszczeni, przerażeni i przed wszystkim zmęczeni. Jednocześnie potrzebują czułości. Dzięki temu, a raczej przez to odczuli potrzebę zbliżenia się.
    Szczerze mówiąc, a właściwie to pisząc spodziewałam się tego. Jestem ciekawa, co będzie następnego dnia, czy będą to pamiętać? Jeśli tak, to czy stwierdzą, że to był jednorazowy wyskok, czy jeszcze kiedyś to powtórzą?
    Kiedy Potterowi się poprawi?

    Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam
    Em

    OdpowiedzUsuń
  8. Droga EKP
    Rozumiem iż to że zaniedbałam czytanie twojego bloga doprowadziło cię do głębokiej depresji która sprawiła że wpadłaś na ten głupi pomysł żeby Lily pocałowała Syriusza. Ja w przeciwieństwie do innych nie jestem taka łaskawa więc twoje dni są policzone... Ale masz jeszcze szanse ocalić skórę, zaraz idę czytać kolejny rozdział i jeśli James się nie wybudzi przyjdę do ciebie.

    Twoja kochana Ślifcia

    OdpowiedzUsuń
  9. Odkryłaś mój sekret, Śliwciu... Tak właściwie, to ja przyjadę do ciebie i to już niebawem :) Wyczekuj niedzieli :)

    OdpowiedzUsuń

Epilog

Dziś są drugie urodziny tego opowiadania, więc zgodnie z obietnicą – przed wami epilog.   Epilog Dla Petunii Evans-Dursley wiadomość...