sobota, 23 maja 2015

Rozdział 40 — Nie wszystko dobre, co się dobrze kończy

Czarna para przesycona mdlącym zapachem róż, buchnęła z kotła. Cofnęłam się kilka kroków do tyłu, jednak na nic się to zdało. Mgła otoczyła mnie, wdzierała się do płuc. Niespodziewanie przeszywający ból zaatakował moje serce, mrożący krew w żyłach krzyk, rozległ się w moich uszach i dopiero po sekundzie zrozumiałam, że pochodzi on z mojego gardła.

Upadłam na kolana. Czułam się, jakby coś rozrywało mnie na części, ból jakiego jeszcze w życiu nie doznałam. Przepalał każdą część mnie. Niespodziewanie poczułam dziwną obecność w swoim umyśle. Wiedziałam, że nie oznacza to nic dobrego. Jej natarczywość przyprawiała mnie o mdłości i ból głowy.

Im bardziej próbowałam z nią walczyć, tym mocniej napierała.

Nie zdawałam sobie sprawy, że leżę na ziemi, wijąc się z bólu. Nie zdawałam sobie sprawy, że moje oczy błyszczały szkarłatem. Jedynym, co się teraz liczyło były obrzydliwe macki ciemności, próbujące dosięgnąć moich wspomnień, mojej osobowości.

I jedyną rzeczą, której wtedy pragnęłam, był koniec. Chciałam, by to wszystko się już skończyło. By zniknął ten okropny ból. Nawet jeśli oznaczałoby to śmierć. Byłam gotowa się poddać. Wtedy mój pierścionek, który dostałam w Blood Manor zaczął robić się ciepły i przypomniała mi się Dorcas… Dorcas, która nigdy się nie poddaje.

Syriusz, dla którego przyjaciele są wszystkim.

Remus, który mimo swojego wilka jest kimś cudownym.

Anabell, której uśmiech rozświetla każdy deszczowy dzień.

Alicja, której blond włosy przywodzą na myśl słońce.

Peter, który mimo swojej nijakości pozostaje wierny swoim ideałom.

I James. James, który mimo tylu lat odrzuceń nie odpuścił.

Ta myśl uderzyła we mnie jak grom z jasnego nieba. James mnie kocha. Wcale nie chodziło mu o zakład. O bogowie! James Potter naprawdę mnie kocha!

Ból przestał mieć znaczenie. Bo James mnie kocha. Jedyny ból jakiego się mogę bać, to ból odrzucenia. Ale James mnie kocha. Podnoszę się na kolna, a zaraz potem na drżące nogi. Śmieję się. Śmieję się jak opętana, a ciemność znika ze mnie. Bo czym jest ciemność kiedy mój James mnie kocha? Ona jest niczym w starciu z naszą miłością.

Z kotła wydobywają się nowe kłęby pary. Coś poszło nie tak. Czarna masa wypełza z kotła i pełznie do zdezorientowanej kobiety. Otacza ją. Kiedy tylko dotyka jej skóry, kobieta wrzeszczy w agonii. Patrzę na to przerażona.

Miejsca, których dotknęła ciemność zajmują się czarnym ogniem. Kara za łamanie praw natury. Nieświadomie kieruje się w kierunku wyjścia. Szarpnęłam klamkę drzwi i w popłochu uciekłam z pomieszczenia. Wciąż byłam cała obolała jednak nie przejmowałam się tym. Jedyne, co teraz miało znaczenie, to znalezienie Jamesa.

Najpierw skręcam w lewo, później jakiś czas idę prosto. Przypomina mi to labirynt korytarzy z Blood Manor i nieświadomie dotykam pierścionka, który dostałam od mieszkającej tam zjawy. Coś mi mówi, że gdyby nie on, kiepsko wyglądałaby moja przyszłość.

Westchnęłam cicho i nieco zwalniając szłam dalej. Byłam naprawdę wyczerpana, ale wiedziałam też, że to jeszcze nie koniec i nie mogę sobie pozwolić na utracenie czujności. Właściwie to bez mojej różdżki niewiele mogę ale... Cóż, liczy się sam fakt.

Idąc dalej rozmyślałam, jak to będzie kiedy wrócimy do szkoły. Przez ostatnie dni James (a raczej osoba się pod niego podszywająca) tak bardzo mnie ranił. Przerażał mnie fakt, że nie wiedziałam czy będę potrafiła mu to wybaczyć, nawet jeśli to nie on to mówił. Ale przecież moje uczucia nie mogły ulec zmianie. Owszem, wydarzenia, które niósł ze sobą ostatni czas, potwornie mnie zraniły, ale wciąż kochałam Jamesa.

Może to obawa, czy on wciąż kocha mnie, tak niepokoiła moje serce?

W końcu doszłam do pomieszczenia, gdzie ostatni raz widziałam Jamesa. Z szybciej bijącym sercem otworzyłam drzwi. Mój ukochany wciąż leżał na ziemi. Nieruchomy, blady. Jego koszula była przesiąknięta krwią. Jedynym znakiem, że wciąż żyje była słabo unosząca się klatka piersiowa.

Łzy płynęły mi po policzkach. James. Mój James. Nie żadna tam jego imitacja. To James. Jak mogłam w niego wątpić? Co ze mnie za dziewczyna? Powinnam się zorientować, że tamten drań to nie mój ukochany. A teraz… Teraz James leży tu ledwo żywy.

Życie jest tak koszmarnie niesprawiedliwe. Uklękłam przy nim i chwyciłam go za dłoń. Byłam zmęczona i wiedziałam, że cudem będzie jeśli nas nie rozczepię.

Przypomniałam sobie co mówił nauczyciel teleportacji.

Cel

Wola

Namysł

W skrócie CWN. Parsknęłam śmiechem na wspomnienie zirytowanego Blacka, który stwierdził, że te inicjały świetnie określają nauczyciela. Celnie Walnięty Namolniak.

Jednak to nie była pora, by rozpamiętywać. Musiałam nas stamtąd zabrać. Skoncentrowałam się na mojej magi, poczułam jej delikatne łaskotanie i skupiłam się na obrazie Hogsmeade. Silne szarpnięcie i niemożność złapania oddechu upewniły mnie w fakcie, że nie założono tu oddziałów anty-deportacyjnych.

Wylądowaliśmy na środku miasteczka. Musiało być późno, bo otaczała nas aksamitna ciemność. I to była ostania rzecz jaką spostrzegłam. Nie puszczając ręki Jamesa, pozwoliłam zabrać się Morfeuszowi do swojej cudownej krainy.

 

12 komentarzy:

  1. Droga EPK,
    Wow! Rozdział ćwietny, po prostu mnie zatkało! :-D Mam nadzieję, że naszym bohaterom nic si nie stanie.. Ten rozdział (jak i poprzedni) daję nam możliwość wyobrażenia sobie, jaką wielką miłością Lily darzyła Jamesa.. Czekam z nicierpliwością na kolejny ;-)
    Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny,
    Hapanihi

    OdpowiedzUsuń
  2. No nieźle, nieźle, masz ty talent dziecko. Czekam na nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana EKP,

    rozdział świetny. Wiedziałam, że z Jamesem coś było nie tak. Mógł powiedzieć kilka głupich rzeczy, ale w życiu nie uwierzyłabym, że przestało zależeć mu na Lilce, że przestał ją kochać. Widać, że ona też kocha go nad życie. Zaryzykowała, by go uratować. Mam nadzieję, że oboje wrócą cało do Hogwartu i nic im nie będzie. Liczę również na to, że rozwód zostanie unieważniony, a jeśli nie to może zrobisz drugi ślub taki jak z bajki :)

    Pozdrawiam
    Luthien

    P.S. Nominowałam Cię do LBA. Szczegóły znajdziesz tutaj: http://evans-lily-huncwoci.blog.onet.pl/liebster-blog-award/
    (Pierwsza nominacja od góry)

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Niewinna060724 maja 2015 13:09

    Kochana EKP,
    Świetny rozdział. W końcu do końca wyjaśniła się sprawa z Jamesem. Wiedziałam, że tak naprawdę kocha Lily. Dzięki twojemu blogowi może przeczytam " Harry'ego Pottera". No i może trochę z tego powodu, że jesteś już którąś osobą z kolei która uwielbia tą książkę i świata poza nią nie widzi. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, szczególnie, że napisałaś że będzie miał aż 5 stron.
    Pozdrawiam,
    Niewinna0607

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział cudny. Cieszę się że wszystko szczęśliwie się skończyło. Mam nadzieję że James szybko wróci do zdrowia.
    Obliviate

    OdpowiedzUsuń
  6. Droga EPK,
    Miałam zaległe LBA, kiedy Ty mnie nominowałaś, więc nominuję Cię również do LBA :-D Więcej informacji znajdziesz tutaj (na samym dole): http://miranda-firebell.blog.pl/liebster-blog-award/
    Oraz zapraszam Cię na 2 cz mojego rozdziału. Nie wiem czy go czytałaś, ale dam Ci linka :-D : http://miranda-firebell.blog.pl/2015/05/16/3-niespodziewany-gosc-cz-2/
    Pozdrawiam,
    Hapanihi

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana EKP,

    Strasznie przepraszam, że dopiero dzisiaj. Rozdział jest świetny, wprowadza tyle napięcia i gdyby nie to, że przeczytałam już następny to pewnie lamentowałabym tutaj, żeby Lily w żadnym wypadku nie wlewała swojej krwi do kociołka. Myślę, że jakby go nie uratowała to Potter by zrozumiał, a tak to nasza Evans musiała zejść na złą drogę (przynajmniej w pewnym stopniu).

    Pozdrawiam i życzę weny
    Em

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki za nominację, kochana :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak właściwie to jeszcze się nie skończyło, do końca jeszcze kawał drogi ale nie mówię nic więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Och, kochana, osobiście przypilnuję żebyś przeczytała Harry'ego Pottera choćby to miała być ostatnia rzecz jaką zrobię w życiu :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzięki za nominację :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja tam czekam na nowe opowiadanie u ciebie "dziecko" :D

    OdpowiedzUsuń

Epilog

Dziś są drugie urodziny tego opowiadania, więc zgodnie z obietnicą – przed wami epilog.   Epilog Dla Petunii Evans-Dursley wiadomość...