wtorek, 18 listopada 2014

Rozdział 17 - Głosy

Związek mój i Jamesa zaczynał nabierać rumieńców, co owocowało niemałym zaskoczeniem ze strony naszych przyjaciół. Ba! Ze strony połowy szkoły, która niejeden raz była świadkiem ogromnych kłótni między nami. Ale, mimo że te wszystkie natarczywe spojrzenia nie sprawiały mi przyjemności, to jakoś je znosiłam. Nie afiszowaliśmy się szczególnie tym, że jesteśmy razem – nie całowaliśmy się przy ludziach, ani nie chodziliśmy za ręce, lecz jakimś cudem i tak staliśmy się obiektem plotek. Właściwie to nie przeszkadzało mi to tak bardzo, zwłaszcza, że z każdym dniem coraz bardziej przekonywałam się, że Remus miał rację. Czyżby James Potter naprawdę mnie kochał? A co ważniejsze – czy o to możliwe, że Lily Evans odwzajemniała jego uczucie?




Był piątek – najlepszy dzień tygodnia. Niby ciężko tyrasz na lekcjach, ale masz już świadomość, że jeszcze tylko odbębnisz te lekcje i masz całe dwa dni spokoju. Zadowolona, w doskonałym nastroju weszłam do klasy eliksirów i tam mina mi zrzedła. Znów pracowaliśmy w parach i, do diabła ciężkiego, znów pracowałam z Potterem... To nie mogło się dobrze skończyć.




- POTTER! NIE WRZUCAJ TAM TEGO! – wydarłam się, ale było za późno. Chłopak wrzucił do naszego eliksiru trzy liście mięty zamiast dwóch i nasz robotę diabli wzięli. Wybuchnął i to ja nim dostałam, a jakby inaczej? Spojrzałam na moje włosy, w które oberwałam eliksirem i z furią w oczach zauważyłam że są niebieskie.

- POTTER! - krzyknęłam.

Chłopak uśmiechnął się przepraszająco. Jednak popełnił błąd bo okazało się że jego zęby też ucierpiały i stały się żółte.

Mieliśmy pecha, bo, kiedy nasz... echem... eliksir wybuchnął profesor akurat przechadzał się koło nas i on również oberwał. Ta… Wyrosły mu piękne, długie do pasa blond loczki. Cała klasa wybuchnęła śmiechem na nasz widok. Jednak to nie był koniec - Potter cofnął się i potrącił kociołek z resztą eliksiru. W ten sposób cała klasa wyszła poszkodowana z lochów. Najbardziej uśmiałam się z Alicji, której wyrosły królicze uszy i zęby do połowy brody. Kurczę, jak się tak zastanawiam to Potter powinien otworzyć firmę do psucia eliksirów - już widziałam jej motto „Eliksir zepsuty w minutę, albo zwrot pieniędzy".

Jednak to nie był koniec atrakcji, a jakże!

Na Transmutacji mieliśmy transmutować kruki w psy. Kiedy Potter rzucał zaklęcie, Black opowiedział mu coś śmiesznego i chłopak zamiast trafić w kruka trafił Petera, który zmienił się w psa w dodatku zmieniającego kolor. McGonagall była wściekła. Jeśli myślicie, że był to koniec, to jesteście w błędzie. Te Gumochłony poszły na wieżę astronomiczną, zakładały po kolei jakąś dziwną upsząszcz i skakali z niej (wieży), krzycząc przy tym „Bandżi, cokolwiek to jest!".

Lecz to jeszcze nie koniec! Wyglądało na to, że mieli dobry dzień i wciąż odwalali coś głupiego. Przykleili Snape'a do sufitu zaklęciem Trwałego Przylepca i dopiero po trzech godzinach udało się go ściągnąć. Ale to też nie koniec! Wyczarowali rzekę, która płynęła przez cały parter po schodach na pierwsze piętro, a oni, nie wiem skąd, wytrzasnęli kajak i spływali po schodach śpiewając przy tym „Motylem jestem".

Chyba uznali, że dawno nic nie zbroili i postanowili to nadrobić. I na wielki finał wyczarowali śmierdzące bagno koło pokoju wspólnego Ślizgonów, a dookoła niego zostawili mnóstwo magicznych skunksów. Jak im się udało dokonać tego wszystkiego jednego dnia? Nie pytajcie, bo ja sama nadal się nad tym głowię, kiedy nie mam co robić.




Następnego dnia wstałam z ogromnym bólem głowy. Pamiętam, że śniło mi się tamtej nocy coś naprawdę strasznego. Jakiś cmentarz... Cmentarz, dużo zielonego światła i krzyk chłopca. Ostatnio bardzo często śniło mi się coś złego, jednak w pamięć najbardziej zapadł mi obraz zniszczonego domu, którego górne piętro wyglądała jak po wybuchu bomby. Mimo że sny naprawdę zaczynały mnie niepokoić, nikomu o nich nie powiedziałam. W końcu to tylko sny, prawa?

Zeszłam do Pokoju Wspólnego, gdzie już siedzieli Huncwoci, dyskutując o czymś zawzięcie.

- Co słychać, motyle? Znowu coś knujecie?

- Evans, Evans, Evans… Jak możesz oskarżać nas o coś takiego?! - oburzył się Syriusz z idiotycznym uśmiechem.

- O nic was nie oskarżam... Ja po prostu pytam. - Uśmiechnęłam się głupkowato. - Hej, mam pomysł. Umiecie może grać w piłkę nożną?




Wytłumaczenie wszystkim zasad piłki nożnej nie zajęło mi dużo czasu i po niedługo potem, razem z Huncwotami i dziewczynami biegaliśmy po błoniach jak szaleni. Koniec końców Syriusz i Remus zaczęli się sprzeczać o to, że Black wszystkich fauluje i zrobiliśmy sobie przerwę. Lupin i Black, mimo że jeszcze niedawno darli koty, siedzieli obok siebie gawędząc o czymś wesoło. Po przygnębieniu Lupina nie został nawet ślad i wydało mi się to nieco podejrzane. Czyżby to wielkie zakochanie już mu przeszło?

Następnego dnia całą paczko urządziliśmy piknik na błoniach korzystając z ładnej pogody. Akurat zastaliśmy tam spacerującą McGonagall, więc wyjęłam z torby aparat i ubłagałam ją, żeby zrobiła nam wspólne zdjęcie.

Ustawiliśmy się wszyscy obok siebie, a Potter chwycił delikatnie moją dłoń, patrząc na mnie pytająco. Uśmiechnęłam się w odpowiedzi i pocałowałam delikatnie jego nieogolony policzek.

Kiedy profesorka robiła nam zdjęcie, Anabell pocałowała niespodziewającego się niczego Remusa w policzek. Chłopak zmarszczył na to lekko brwi, lecz nic nie powiedział. Syriusz natomiast chwycił dłoń Dorcas. Czy to możliwe, żeby między tą dwójką coś było?

Później wywołaliśmy to zdjęcie i każdy dostał po jednym. Byłam taka szczęśliwa wśród przyjaciół.

Wieczorem padłam na łóżko jak długa, jednak w nocy coś mnie obudziło… Głosy… Wzywały pomocy. Byłam przerażona. Poza tym rękę dała bym sobie uciąć że znowu widziałam jakiś cień na ścianie, choć w ciemności dość ciężko mi było to ocenić. Kiedy na powrót pogrążyłam się w śnie była czwarta rano, więc kiedy wstałam byłam koszmarnie niewyspana.

Poszłam się ubrać i zeszłam na śniadanie. Czekał mnie jednak szok. Przy miejscu gdzie zwykle dyrektor wygłaszał przemówienia stał Potter i jego banda. Nigdzie nie było nauczycieli. Po chwili Potter zaczął przemówienie.

- Moi drodzy, mam ogłoszenie duszpasterskie! Otóż… - Odchrząknął teatralnie. - NAUCZYCIELE SĄ ZAMKNIĘCI W LOCHACH BEZ RÓŻDŻEK! BLANGA! - wykrzyczał i po chwili pojawiły się wielkie głośniki, a muzyka wypełniła cały zamek. Zorientowałam się, że stoły uginają się nie tylko od jedzenia, lecz także od ognistej whisky. Patrzyłam na to oniemiała, a kiedy Remus chwycił kieliszek ognistej zatkało mnie już zupełnie.

- Lupin! - krzyknęłam, podbiegając do niego. - Jesteśmy Prefektami! Nie możemy pić! Nauczyciele nas zabiją!

- Wiesz co? Mam to gdzieś! Chociaż raz chcę się dobrze bawić, chcę zapomnieć, a alkohol mi w tym pomoże.

Nim zdążyłam zareagować chłopak przechylił szklankę i wypił jej zawartość naraz.

Impreza skończyła się nad ranem i nikomu nie przyszło do głowy, żeby uwolnić nauczycieli. Dopiero wieczorem Huncwoci sobie o nich przypomnieli. Leżałam z książką w Dormitorium, a i tak słyszałam wrzaski opiekunki Gryffindoru. Mogłam się założyć, że za ten wybryk Huncwoci nieźle sobie nagrabili.

Wstałam z łóżka z zamiarem przebrania się w piżamę, jednak zahaczyłam o coś nogą, przez co moja szafka nocna otworzyła się i wypadł z niej nieduży album, otwierając się na pierwszej stronie. Westchnęłam ze smutkiem, dostrzegając na zdjęciu całą moją rodzinę w komplecie. Mój wzrok padł na młodego chłopaka, który przytulał młodszą mnie z ogromnym uśmiechem na twarzy.

- To nie czas na rozpamiętywanie – upomniałam samą siebie i odłożyłam album na miejsce.

3 komentarze:

  1. Co to Lily wariuje. Ciekawe są te głosy. Moja ruda miała wizje, ciekawa jestem, co ty wymyślisz.
    A co do Huncwotów... - widać, że nie próżnują :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze, Huncwotom to się chyba nigdy pomysły nie skończą. Ten kajak był świetny i jeszcze jak sobie śpiewają, pozdro z podłogi, leże i nie zamierzam wstawać. Ciekawią mnie te głosy, Crazy Lily? Tego jeszcze nie było. Dobra, żartuje :P Idem czytać dalej

    OdpowiedzUsuń
  3. Lupin kocha Syriusza
    Jeeeeeeeeeeej

    OdpowiedzUsuń

Epilog

Dziś są drugie urodziny tego opowiadania, więc zgodnie z obietnicą – przed wami epilog.   Epilog Dla Petunii Evans-Dursley wiadomość...